W tym roku ma być bardziej mroźna niż ostatnie. Jeszcze trzy tygodnie temu jeden z bezdomnych spał przy kościele Św. Józefa w Tczewie na posłaniu z tektury, pod kocem...
„Radzą” sobie sami
- Chciałbym pojechać do Włoch – mówi Andrzej, 60-latek, który kiedyś mieszkał na Starym Mieście. – Pracowałem jeszcze za PRL, 34 lata. Pozbyli się mnie z mieszkania. Teraz śpię gdzie popadnie. Tutaj mam wszystko, ludzie mają dobre serce (pokazuje na jedzenie i napoje).
Nie chce skorzystać z pomocy instytucjonalnej. Tak mówi. Nieopodal codziennie może dostać ciepły posiłek w salce przy ul. Gdańskiej wydawany przez parafialny Caritas.
- Ten mężczyzna jest schorowany, ma duży problem z nogami i powinien przebywać w schronisku – informuje Ewa Troka z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Tczewie.
Andrzej wie, że przy ul. Orzeszkowej od listopada będzie funkcjonować noclegownia. Ale czy tam się uda?
Wieczór. Na dworcu, w środku przy wejściu siedzi inny mężczyzna. Tutaj można go spotkać codziennie. Odpowiada, że nie korzysta z pomocy społecznej, a ze zdrowiem u niego kiepsko. Praktycznie kwalifikuje się do schroniska. Dawniej mieszkał na os. Zatorze. Na ławce, skulony z zimna, „obcy” mężczyzna próbuje spać.
Siedziba MOPS, ul. 1 Maja. W czwartki Stowarzyszenie „Przystanek nadziei” wydaje chleb. W ostatni kilkanaście osób dostało siatki z żywnością, pozyskaną przez Stowarzyszenie podczas zbiórki w jednym z tczewskich hipermarketów. Uzbierali 600 kg. Można też wziąć odzież przyniesiona przez mieszkańców.
- Idzie zima – mówi mężczyzna. – Przyda się ciepła bielizna, sweter. (...)
Więcej na ten temat przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!









Napisz komentarz
Komentarze