Do zdarzenia doszło 23 maja 2014 r. Wówczas Piotra Barańskiego na przejściu dla pieszych, na ul. Wojska Polskiego w Tczewie potrącił motocyklista, który – po krótkim zatrzymaniu się - odjechał z miejsca zdarzenia. Matka poszkodowanego zapamiętała numery rejestracyjne. Jednak policja nie ustaliła sprawcy i sprawę umorzono. Po odwołaniu się pieszego, motocykliście postawiono zarzuty.
Nie przyznaje się do winy
Na rozprawie w czerwcu br. poszkodowany złożył wyjaśnienia i opowiedział o doznanych w skutek zdarzenia obrażeniach - wstrząśnienie mózgu, stłuczenia klatki piersiowej, podudzi i nadgarstka (dzisiaj zdaniem obrony opis obrażeń opiera się na subiektywnym wywiadzie). Natomiast poszkodowany oskarżony odmówił zarówno składania wyjaśnień, jak i odpowiedzi na pytania. Nie przyznał się do winy. Wcześniej przesłuchiwany przez policję właściciel pojazdu zeznał, że tego dnia pożyczył motocykl, ale nie pamiętał komu.
Kolejna rozprawa w terminie wrześniowym nie odbyła się.
- To wydarzenie trochę mną wstrząsnęło – powiedział świadek podczas październikowego posiedzenia sądu. - To były godziny wieczorne. Na pewno po godz. 19. Przechodziłem przez przejście dla pieszych na ul. Wojska Polskiego od strony, gdzie dawniej było pogotowie. Zatrzymałem się, bo z mojej prawej strony przejeżdżał mały samochód. Z lewej nic nie jechało. Spojrzałem jeszcze raz w prawo. Dość daleko ode mnie, p. 200 m, z prawej strony nadjeżdżały motocykle. Stwierdziłem, że zdążę przed nimi przejść. Wszedłem na przejście. Ze mną były 3-4 osoby. Będąc w połowie przejścia zauważyłem, że jeden motocykl może nie zdążyć zahamować. (...)
Cały tekst przeczytasz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!








Napisz komentarz
Komentarze