Z dniem 1 lipca, teren Manhattanu - poza halami – ma funkcjonować inaczej. Informuje o tym tablica na bramie od strony ul. Żwirki. Widnieją na niej trzy strefy: handel warzywami i owocami (ciąg od ul. Żwirki do ul. Jasińskiego (najlepsza lokalizacja), handel art. przemysłowymi (za pierwszą strefą, ale wzdłuż ciągu w kierunku ul. Armii Krajowej) i handel sezonowy, na pozostałych stołach, gdzie jednak dociera mniej klientów.
Jaki jest tego powód?
- Konieczność uporządkowania handlowania na targowisku Manhattan – mówi Mirosław Pobłocki, prezydent Tczewa. – Grup niezadowolonych z tego co jest teraz, jest dużo. Każdy ma swoje zastrzeżenia. Generalnie dotyczą one zbyt dużej ilości tzw. przemysłówki, czyli mówiąc kolokwialnie handlu „gaciami”. Poza tym, handel warzywami i owocami, zwłaszcza sezonowy, jest jakby poza kontrolą. W tej chwili handluje się praktycznie wszędzie, a większość w nich chciałaby handlować w bramie, bo tam najłatwiej dostać klienta.
Wg magistratu, tak dalej być nie może, a o zmiany tego stanu występowali właściwie wszyscy. Podobno drzwi w urzędzie się nie zamykały.
- Co rusz to kolejne grupy interesów, a tu chodzi generalnie o pieniądze, przychodziły, żeby tę sytuację zmienić – dodaje Mirosław Pobłocki. - Doszedłem do wniosku, że trzeba wrócić do pierwotnych ustaleń sprzed lat, z wyraźnym podziałem terenu Manhattanu na funkcjonalne strefy. Odbyło się spotkanie z udziałem kupców. Skończyło się to tym, że wzajemnie się oskarżali o różne rzeczy. Sami kupcy na to zwracali uwagę, że handel prowadzony jest na trasach przejścia, gdzie w zasadzie nie można przejechać z towarem. (...)







Napisz komentarz
Komentarze