O tym, że „znalezione” - nie znaczy „moje” przekonał się wczoraj 44- latek z powiatu nowodworskiego. Śledczy przedstawili mu zarzut przywłaszczenia wartego ponad tysiąc złotych telefonu komórkowego.
Urządzenie zgubiła w noc sylwestrową jedna z mieszkanek powiatu nowodworskiego. Pomimo prób nie udało jej się odnaleźć telefonu, więc o wszystkim poinformowała policjantów.
We wtorek nowodworscy kryminalni znaleźli urządzenie w jednym z elbląskich lombardów. Jeszcze tego samego dnia dotarli do mężczyzny, który je tam pozostawił. Okazał się nim 44-letni mieszkaniec powiatu nowodworskiego.
Funkcjonariusze ustalili, że w sylwestrową noc mężczyzna znalazł leżące na ziemi w centrum miasta urządzenie. Domyślił się, że telefon musiał wypaść komuś z kieszeni, lecz zamiast poszukać właściciela - postanowił zarobić na sprzęcie i kilka dni późnej oddał urządzenie do lombardu.
Sprzęt powrócił do rąk prawowitej właścicielki, a policyjni śledczy jeszcze tego samego dnia przedstawili zarzut przywłaszczenia nieuczciwemu znalazcy. Grozi mu kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności.
Przy okazji tego zdarzenia policjanci przypominają, że znalezione rzeczy - nie są naszą własnością. W przypadku znalezienia jakiegokolwiek przedmiotu trzeba dążyć do oddania go właścicielowi.
W przeciwnym razie - popełnia się przestępstwo przywłaszczenia. (KWP)







Napisz komentarz
Komentarze