- Ta decyzja to polityczne samobójstwo. To nie jest koniec, to dopiero początek. Jest jeszcze Senat, prezydent i Trybunał Konstytucyjny. Są jeszcze wybory parlamentarne. Wtedy ludzie rozliczą posłów, którzy głosowali za przedłużeniem wieku emerytalnego - powiedział po sejmowym głosowaniu szef Solidarności Piotr Duda.
Według informacji gazety, związkowcy uznali piątkową blokadę Sejmu za wielki sukces. Dlatego chcą iść za ciosem i wykorzystać to narzędzie do walki z rządem.
Jak dowiedziała się "Rzeczpospolita", "Solidarność" - wbrew zapowiedziom - zorganizuje jednak protesty przeciwko podniesieniu wieku emerytalnego w czasie mistrzostw. Dojdzie do nich we wszystkich miastach, w których odbędą się mecze, w dniu ich rozgrywania.
"Protesty zorganizują tamtejsze regiony" - mówi "Rzeczpospolitej" członek Komisji Krajowej "Solidarności". Związek zapowiada także blokady miejsc, w których prezydent i premier będą organizowali bankiety dla przedstawicieli UEFA i zagranicznych gości.
Z informacji "Rzeczpospolitej" wynika, że związkowcy chcą połączyć siły z innymi organizacjami planującymi działania w czasie mistrzostw. Protesty zapowiedzieli między innymi taksówkarze, celnicy, środowisko Radia Maryja oraz przedsiębiorcy, którzy czują się poszkodowani w wyniku budowy stadionów lub autostrad.
Więcej na ten temat - w "Rzeczpospolitej".
Premier Tusk: granice protestu w niektórych momentach zostały przekroczone
Premier skrytykował demonstracje ws. ustawy o emeryturach
Premier Donald Tusk i rzecznik rządu Paweł Graś skrytykowali w niedzielę demonstracje i incydenty, do których doszło w ub. piątek po uchwaleniu przez Sejm ustawy o podniesieniu wieku emerytalnego i potępili kłótnie w Sejmie w czasie debaty na ten temat.
"Dzień był przełomowy i niedobrze się stało, że debata w Sejmie sięgnęła właściwie dna i to ważnej sprawie, bo przecież w związku z reformą emerytalną, która dotyczy nas wszystkich" - powiedział w niedzielę polskim mediom Graś, towarzyszący premierowi Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Kanadzie.
Zapytany kto ponosi za to odpowiedzialność, rzecznik nie winił opozycji.
"Trudno tu szukać odpowiedzialnych. Od pewnego czasu klimat polityczny w Polsce się zaostrza. Ja bym tu nie szukał winnych, tylko próbował przywrócić poziom i merytoryczność debaty" - powiedział.
Znalazł natomiast krytyczne słowa pod adresem działaczy związków zawodowych, którzy demonstrowali tego dnia przed Sejmem.
"Myślę, że przed Sejmem granice protestu w niektórych momentach zostały przekroczone. Ja rozumiem prawo do demonstracji, ale te czynne napaści na posłów to był jeden most za daleko. Zwykle pan przewodniczący Duda starał się, by formy protestu przybierane przez Solidarność pewnych granic nie przekraczały. Mam nadzieję, że wyciągnie wnioski z tej lekcji. Najważniejsze jednak, że wszystko skończyło się dobrze i pokojowo" - oświadczył.
Premier Tusk także krytycznie ocenił piątkowe demonstracje w rozmowie z telewizją TVN.
"Moim zdaniem dochodzimy do niebezpiecznej granicy, głównie dlatego, że jeśli ktoś w Polsce uwierzy, że poprzez presję fizyczną będzie wpływał na kształtowanie prawa, jeśli będzie chciał z tego zrobić metodę, to może być niebezpieczne. Trzeba mieć dużo odporności, ale nie wiem czy wszystkim jej starczy, żeby z czystym sumieniem stanowić prawa i nie ulegać presji. Rozumiem związkowców, oni mają prawo demonstrować i manifestować, ale źle by było, gdyby ktoś uwierzył, że poprzez taką fizyczną presję będzie wpływał na stanowienie prawa" - oświadczył premier.
Napisz komentarz
Komentarze