Przedsiębiorcy, którzy za wykonaną pracę przy budowie Trasy Słowackiego w Gdańsku-Wrzeszczu nie otrzymali zapłaty są zdesperowani. Czują się oszukani przez leadera konsorcjum - Hydrobudowę, która ogłosiła upadłość także przez spółkę miejską Gdańskie Inwestycje Komunalne – inwestora. Przedsiębiorcy walczą o należne pieniądze. Zorganizują manifestację. Będą się procesować. Chcą zawiadomić o przestępstwie Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Całkowita przebudowa Trasy Słowackiego (trasy komunikacyjnej między lotniskiem w Rębiechowie i stadionem Arena, a docelowo do Portu Morskiego w Gdańsku) była jedną z czołowych inwestycji związanej z na Euro 2012. Głównym wykonawcą zlecenia zostało konsorcjum złożone z firm: HYDROBUDOWA S.A (leader konsorcjum), PBG S.A., APRIVIA S.A. oraz OHL (firma hiszpańska). W rzeczywistości prace wykonywało ok. 50 firm (większość z Pomorza) podwykonawczych – na podstawie umowy z Hydrobudową. Zgodnie z terminarzem prac na Euro wykonano ok. 60-70 % prac (trasa miała być przejezdna i tak się stało). Została oddana część trasy na odcinku od ul. Trawki do skrzyżowania z wyspą centralną (na wys. ul. Chrzanowskiego) - można jeździć po dwóch nowych jezdniach.
Jednakże gdy przyszło do zapłaty za prace, okazało się, że Hydrobudowa złożyła do sądu wniosek o upadłość. Płatności wobec podwykonawców - około 49 mln zł - nie zostały uregulowane.
- Z ramienia inwestora kontrakt jest prowadzony przez Gdańskie Inwestycje Komunalne (GIK). To właśnie GIK nie zgodził się na zakwalifikowanie ani jednej z firm jako podwykonawcę kwalifikowanego – wyjaśniał na konferencji prasowej prezes jednej z firm wykonawczych– Instal Ekran, Tomasz Nastaj. - Ograniczyło to bezpieczeństwo zapłaty należności za wykonanie zlecenia podwykonawcom przez inwestora. Nikt z podwykonawców nie został o tym powiadomiony. Przedstawiciele GIK wyjaśnili przedsiębiorcom, że nie mieli takiego obowiązku. Przedsiębiorcy czują się oszukani, uważają, że GIK prowadził wobec nich perfidną grę, gdyż znając kondycję Hydrobudowy zgodził się na podpisanie cesji na 50% wartości całego kontraktu na rzecz banków. Czyli pieniądze w większości trafiały do banków, zamiast do wykonawców zlecenia.
Przedsiębiorcy z niepokojem przyjęli komunikaty i tłumaczenie się władz miasta Gdańska i spółki miejskiej GIK sp. z o.o. Wiceprezydent Gdańska powiedział im wprost, że na żadne pieniądze z kasy miasta przedsiębiorcy nie mają co liczyć. Podobnie kierownictwo GIK umywa ręce, radzi przedsiębiorcom na drodze prawnej dochodzić swoich należności od Hydrobudowy...
Na konferencję prasową przedsiębiorców w poniedziałek został zaproszony Prezydent Gdańska oraz Zarząd Gdańskich Inwestycji Komunalnych sp. z o.o.
- Zorganizowaliśmy konferencję, aby publicznie przedstawić swoje argumenty, jednocześnie dając możliwość bezpośredniego ustosunkowania się władzom miasta i Gdańskim Inwestycjom Komunalnym sp. z o.o. – powiedział Tomasz Nastaj.
Na konferencji przedstawiono stan aktualny walki o swoje pieniądze – brak porozumienie z władzami miasta i spółki miejskiej GIK. Prezydenta Adamowicza nawet nie wyraził zgodę na tzw. zgromadzenie (pokojową manifestację na terenie budowy – na Trasie Słowackiego). Na konferencję w roli obserwatorów przybyli przedstawiciele GIK – pani wiceprezes Zarządu GIK Iwona Żygowska, rzecznik prasowy GIK Magdalena Skorupka-Kaczmarek i prawnik. Z odległych miejsc na sali słuchali wyjaśnień i argumentów przedsiębiorców. Zarzuty były ciężkie – fakty, konkretne zapisy z umowy, przepisy prawa i wykładnia Sądu Najwyższego w sprawie oraz brak rzeczowych działań chroniących ich interes – jako rzeczywistych wykonawców - przez spółkę miejską – prowadzącego tę inwestycję.
Przedstawiciele GIK byli proszeni do zabrania głosu, mieli okazje do wyjaśnienia i przedstawienie swoich racji. Jednakże nie skorzystali z okazji. Pani rzecznik prasowa GIK wyszła z sali i na korytarzu starała się wyjaśniać dziennikarzom, że GIK nie jest w tej sprawie winny, że kierownictwo nie ma sobie nic do zarzucenia, a partnerem dla przedsiębiorców jest Hydrobudowa. Słuchając pani rzecznik uszy puchły, bo powtarzała w koło Macieju to samo i mętnie tłumaczyła całą sytuację. W końcu spasowała, przyznała, że w kwestiach szczegółowych nie potrafi wytłumaczyć o co chodzi i odesłała dziennikarzy do prawnika GIK. Na sali była obecna pani wiceprezes Zarządu GIK Iwona Żygowska, lecz milczała i nawet słowem nie pisnęła podczas robienie jej zdjęcia (w miejscu publicznym). Dla przypomnienia to ona wyprosiła reportera Portalu Pomorza z Sali konferencyjnej GIK (podczas spotkania z przedsiębiorcami) i nie pozwoliła na publikację jej wizerunku (z tego spotkania). Teraz była gościem i nie skorzystała z okazji, aby wyjaśnić dziennikarzom tej przykrej dla przedsiębiorców sprawy zapłaty należnych pieniędzy za prace przy realizacji inwestycji GIK.
Co zamierzają zrobić przedsiębiorcy?
Nie poddajemy się, będziemy prowadzić dalsze działania związane z odzyskaniem należnych nam środków – powiedział dziennikarzom Tomasz Nastaj. - Wystąpimy do Prezydenta Adamowicza o zgodę na kolejne zgromadzenia, skierujemy sprawę przeciwko GIK na drogę postępowania sądowego. Złożymy zawiadomienie o przestępstwie do Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Zobacz: EURO-protest w Gdańsku - argumenty przedsiębiorców
Więcej: Firmy budujące na EURO Trasę Słowackiego bez zapłaty








Napisz komentarz
Komentarze