niedziela, 14 grudnia 2025 12:33
Reklama

Martin Musembi Musila z Kenii wygrał Maraton Solidarności

Kenijczyk Martin Musembi Musila pierwszy  przybiegł ma metę XVIII Energa Maratonu "Solidarności"  (czas: 2:21:57). Drugi był Wiktor Starodubcew (Ukraina), a trzeci - Elisha Kipritich Sawe (Kenia). Polak Krzysztof Bartkiewicz (Toruń) był czwarty. Pierwsza spośród startujących kobiet na metę maratonu przybiegła Halina Karnacewicz z Białorusi.
Martin Musembi Musila z Kenii wygrał Maraton Solidarności

Martin Musembi Musila (Kenia) wygrał XVIII Energa Maraton "Solidarności". Na czwartej pozycji bieg ukończył najlepszy z Polaków - Krzysztof Bartkiewicz, który przez 56 minut przewodził stawce 658 zawodniczek i zawodników z 16 państw. To nowy rekord frekwencji.

- Ten rok obfituje w wydarzenia sportowe. Jednak nasz maraton ma nie tylko wymiar rywalizacji. To przypomnienie historii i uczczenie pamięci Ofiar Grudnia 1970 roku, a także powstania Solidarności w 1980 roku. Gdyby nie to ostatnie wydarzenie, to nie byłoby szans na Euro 2012 z udziałem Ukrainy, bo tam nadal byłby ZSRR. Dziękuję wszystkim uczestnikom, że biegniecie, aby przypomnieć o tych rocznicach - podkreślał Piotr Duda, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność.
- Gdynia jest dumna, że po raz kolejny gości start maratonu. Czapki z głów przed wszystkimi, którzy podjęli się trudu pokonania 42 kilometrów i 195 metrów. Gratuluję wam, że podjęliście się tego wyzwania - dodała Joanna Zielińska, pełnomocnik prezydenta Gdyni ds. sportu.
Tradycyjnie bieg poprzedziło złożenie wieńców i wiązanek kwiatów pod Pomnikiem Pamięci Ofiar Grudnia 70. Następnie miał miejsce start honorowy, a kilka minut później 658 zawodniczek i zawodników z 16 państw (Kenii, USA, Wielkiej Brytanii, Rosji, Niemiec, Ukrainy, Białorusi, Norwegii, Szwecji, Danii, Węgier, Francji, Belgii, Chorwacji, Holandii, Polski) wyruszyło na trasę, która wiodła z Gdyni przez Sopot na Westerplatte, a meta była usytuowana na Długim Targu.
Pierwszy raz od dawna uczestnicy maratonu nie mieli prawa narzekać na pogodę. Zazwyczaj był upadł. Teraz około 18 stopni Celsjusza, niemal bezwietrznie i w dodatku na ostatnich kilometrach padający deszcz, wydawały się być optymalnymi warunkami, aby zaatakować rekord trasy. - Jeśli ktoś dzisiaj będzie tłumaczył słabszy wynik pogodą to po prostu oszukuje - nie miał wątpliwości Radosław Dudycz. Aktualny wicemistrz Polski w maratonie mógł żałować, że start na trasie z Gdyni do Gdańska zaplanował
dopiero w przyszłym roku.
- Myślę, że stać mnie na wynik 2:17 - oceniał Martin Musembi Musila, który otrzymał pierwszy numer startowy. Dwa lata temu 29-letni Kenijczyk przebieg maraton we Francji nawet poniżej 2:16. W środę jednak rozpoczął ostrożnie. Nie był pewny swych sił, gdyż w Polsce startował po raz pierwszy. W naszym kraju zameldował się dopiero w poniedziałek, a pierwszy dzień spędził w pociągu, podróżując między Warszawą a Gdańskiem.
Tempa nie forsował również Elisha Kipritich Sawe. Ten Kenijczyk z kolei mocno eksploatował w ostatnich dniach organizm. W sobotę wygrał bieg górski na 25 kilometrów w Czechach, a dzień później triumfował w Grodzisku w półmaratonie.
- Nie wiedzą na co ich stać, bo jeszcze ze sobą nie biegali - uprzedzał trener Sylwester Niebudek, który zaprosił do Polski Musilę.
Gdy Kenijczycy aklimatyzowali się na trójmiejskich ulicach, mocne tempo podyktował Krzysztof Bartkiewicz. Biegacz z Torunia prowadził przez 16 kilometrów, przez niemal godzinę, wprowadzając stawkę do Gdańska.
- Pomyślałem sobie, że nie może być tak, że zagraniczni zawodnicy przyjeżdżają do nas i zamiast dać z siebie wszystko, rozpoczynają w treningowym tempie. Dlatego zdecydowałem się poprowadzić bieg. Myślę, że rywale mnie zlekceważyli. Przez 56 minut prowadziłem, a jeszcze na 36 kilometrze byłem trzeci. Coś mi zaszkodziło na jednym z punktów bufetowych, bo zaczął mnie boleć brzuch. Dałem z siebie wszystko, uzyskałem najlepszy czas w tym roku - mówił 37-letni Bartkiewicz, dla którego był to blisko
setny maraton, a dziesięć z nich wygrał.
Za plecami Bartkiewicza, który momentami miał nawet 200 metrów przewagi nad grupą pościgową, biegło początkowo 10 zawodników, w tym 4 Ukraińców, 2 Kenijczyków, Węgier oraz trzech Polaków: Jarosław Janicki (Gryfino), trzykrotny triumfator Maratonu Solidarności, Paweł Piotraschke (Słupsk) i Tomasz Chawawko (Dębno).
Jednak nie wszyscy nastawili się na walkę na zwycięstwo. Weteranom przewodził Stanisław Niwiński (rocznik 1934), a Paweł Mej z Baczkowa koło Bochni tradycyjnie na trójmiejskiej trasie bieg... boso i z flagą narodową. Polskie sztandary miało także wielu kibiców, którzy zgromadzili się wzdłuż trasy, czcząc tym samym przypadającą również 15 sierpnia święto nagrodowe.
Na wysokości AWFiS od prowadzących odpadł Sawe. Do przodu zdecydowanie ruszyli Musila i Wiktor Starodubcew. Na 20 kilometrze to oni prowadzili bieg, a rewelacyjny Bartkiewicz tracił już do nich 18 sekund. Duet kenijsko-ukraiński zgodnie współpracował do 35 kilometra. Na Moście Siennickim Musila oderwał się od rywala i pewnie pobiegł po zwycięstwo.
- Nie byłem pewien na co mnie tutaj będzie stać. Co prawda trener zalecał mi, abym pobiegł po rekord i przyspieszył już na 15 kilometrze, ale bałem się, że to będzie za szybko i w ogóle nie ukończę biegu. Dlatego podkręciłem tempo około 25 kilometra. Cieszę się, że wygrałem. Czas był na ostatnich kilometrach drugorzędną sprawą - tłumaczył Musembi, któremu nie udało się pobić rekordu trasy, który od 2009 roku należy do Karola Rzeszewicz (2:20:22). Dlatego przepadło mu nawet 5 tysięcy złotych,
które można było uzyskać jako bonus czasowy. Wypłata dla zwycięzcy wynosiła 8 200 złotych. - Dał z siebie wszystko. Aby pobiec szybciej brakowało mu energii, gdyż chyba nie do końca odpowiednio się odżywiał przed startem. Raz zabrałem go na 40-minutowy trening i do restauracji, a tak sam sobie pitrasił. Na pewno zależało mu na dodatkowej premii, bo w Kenii za 500 złotych może dobrze przeżyć przez tydzień - dodał trener Niebudek.
Kenijczyk wygrał Energa Maraton "Solidarności" po raz czwarty w historii, a po raz trzeci z rzędu. Poprzednio triumfowali jego rodacy: Mutua James (2011), Edwin Kiprono (2010) i Benjamin Matolo (2000).
Najlepsza z pań metę osiągnęła na 25. miejscu w klasyfikacji open. Halina Karnacewicz z Grodna jest już jedenastą Białorusinką, która wygrała Energa Maraton Solidarności. Reprezentantki tego państwa wróciły na tron w naszej imprezie po sześciu latach przerwy.
Kolejny maratończycy wbiegali na metę aż do 15:30 i zamknięcia trasy. Aby ułatwić bieg amatorom organizatorzy wprowadzili pacemarkerów, którzy dyktowali tempo od 3:30 do 4:30, licząc co 15 minut. Łatwo było ich rozpocząć, gdyż mieli baloniki z czasem, na którym prowadzą bieg. Ich obecność chwalili sobie szczególnie ci, którzy maraton biegli po raz pierwszy albo próbowali poprawić swoje rekordy życiowe.

Najlepsza "10" XVIII Energa Maratonu "Solidarności" w kategorii open:
1. Martin Musembi Musila (Kenia) 2:21:57
2. Wiktor Starobubcew (Ukraina) 2:24:14
3. Elisha Kipritich Sawe (Kenia) 2:26:08
4. Krzysztof Bartkiewicz (Toruń) 2:27:46
5. Oleksandr Kiptach (Ukraina) 2:28:24
6. Paweł Piotraschke (Słupsk) 2:29:52
7. Oleksandr Hołownicki (Ukraina) 2:30:08
8. Tomas Nagy (Węgry) 2:31:13
9. Wiktor Rogowoj (Ukraina) 2:31:15
10. Jarosław Janicki (Gryfino) 2:38:25
11. Wiesław Sosnowski (Gniszewo) 2:39:15
12. Krzysztof Przybyła (Wawelno) 2:39:37

Najlepsze wśród kobiet:
1. Halina Karnacewicz (Białoruś) 2:56:54
2. Monika Ukleja (Ostrów) 3:07:08
3. Emilia Zielińska (Warszawa) 3:11:27
4. Agnieszka Malinowska-Sypek (Warszawa) 3:13:12
5. Ewa Huryń (Szczecin) 3:18:25
6. Joanna Drewnicka-Ogrodnik (Wrocław) 3:20:48



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

o maratonie plusy minusy 16.08.2012 10:49
Maraton w Gdańsku to najważniejszy dla mnie maraton w roku. Organizatorzy każdego traktują jak członka rodziny. Atmosfera jest zawsze niepowtarzalna. Zarzuty zawsze można mieć, ale meta przy Neptunie rekompensuje brak pryszniców (chociaż jakieś ta były). Gdzie tam waszym zdaniem zrobić prysznice. To nie Malta w Poznaniu. Nie ma na rynku w Gdańsku szkoły więc organizatorzy zapewniają to co mogą. Przyzwyczailismy się ze musimy mieć wszystko podane na tacy. Nie liczy się przyjemność ze startu. Jak się komuś nie podoba to niech nie startuje. A Gringo ma rację. Woda i banany były. I to się liczy. Pozdrawiam wszystkich startujących a organizatorom gratuluję kolejnej udanej edycji. Było super. bart (maratonczyk)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
16.08.2012 10:48
To prawda. W zeszłym roku biegłem w Gdańsku i było tak samo. Prysznice w baraku i tylko dla mężczyzn. (dziwię się, że to akurat nie przeszkadzało feministkom w zeszłym roku!!!). W tym roku widziałem, jak zeszłoroczna zwyciężczyni tegoż maratonu musiała się kąpać w baraku, gdzie za przeproszeniem pełno było gołych męskich dup! No i całkowita dezorganizacja w biurze zawodów. Nie otrzymałem tam żadnej potrzebnej informacji. Reszta była ok. i dobrze zorganizowana. Ogólna ocena to 8 na 10. Dodane przez zbig, (maratonczyk.pl)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
o maratonie 16.08.2012 10:47
Witam Maratończyków! Pozwolę sobie wyrazić swoją opinie o Maratonie Solidarności Gdańsk 2011r.Szanowny Panie Dyrektorze szanuję Pana osiągnięcia jako sportowca brązowy medal na Olimpiadzie w Rzymie 1960r(5000m).Mistrzostwa Europy w Sztotholmie 1958r i Belgradzie 1962r srebne medale,oraz wiele innych mniejszych sukcesów.Natomiast przerasta Pana funkcja Dyrektora Maratonu Solidarności.Organizuje Pan ten Maraton od 17lat i ciągle wydarzają się jakieś wpadki,które są niedopuszczalne.MARATOŃCZYKA trzeba szanować i doceniać trud jakim jest przebiegnięcie 42,195m.Skończyły się już te czasy że można zrobić imprezę na "odwal".Szatnia po Maratonie mini namiot i barak z prysznicami to lekka przesada żeby nie używać mocniejszych słów.Taki mocny ma Pan Komitet honorowy Prezydentów Gdyni,Sopotu,Gdańska,Minister Sportu,Prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki i wielu innych a Maraton na tak niskim poziomie.Proszę brać przykład z biegu Papiernika w Kwidzyniu ,kto był to wie o czym piszę.Wspaniała organizacja,atmosfera którą czuć od samego przyjazdu.Szatnie,prysznice oprawa biegu,nagrody dla wszystkich startujących itd.Na koniec żeby nie było tylko tak negatywnie to chciałbym podziękować Policji i służbą porządkowym mimo deszczu dali radęSmile Ps.To są moje opinie na temat Maratonu Solidarności mam do tego prawo i nie będę tu z nikim polemizował. Pozdrawiam:) napisał ROCKY2011(maratonczyk)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
Reklama
Reklama
bezchmurnie

Temperatura: 7°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama