Pani prokurator związana ze sprawę jest na chorobowym. Czy właściciele Amber Gold działali w osamotnieniu, czy byli „słupami” dla ciemnych interesów?
Zadekowane złoto
Agenci ABW z pomieszczeń firmy Amber Gold wywieźli ok. 500 segregatorów z dokumentami, twarde dyski. Jak poinformował media rzecznik ABW Maciej Karczyński, zabezpieczono m.in. dokumentację finansową oraz złoto. Wszystkie zabezpieczone przedmioty przewieziono w nocy do gdańskiej delegatury ABW i zostaną przekazane Prokuraturze Okręgowej w Gdańsku.
Podczas przeszukania mieszkania prezesa Amber Gold agenci ABW znaleźli ok. 57 kg złota, 1 kg platyny i ok. 1 kg srebra. Wartość oszacowano na ok. 10-12 mln zł. Znaleziono także pieniądze w gotówce.
Okazało się, że nie ma śladu po dużych ilościach złota, które rzekomo kupował Marcin P.
Państwo P. oznajmili śledczym, że ich majątek to: 17,5 mln zł na koncie, 15 mln zł w pożyczkach, które udzielili i 120 kg złota, nieruchomości na ponad 30 mln zł, samochody i inny drobny majątek.
Sześć zarzutów
Wojciech Szelągowski z Prokuratury Okręgowej w Gdańsku poinformował, że prezesowi Amber Gold, Marcinowi P. postawiono postawiła 6 zarzutów, m.in. prowadzenia działalności bankowej i kantorowej bez zezwoleń. Śledczy zajmują się zawiadomieniami: klientów spółki, Komisji Nadzoru Finansowego i Banku Gospodarki Żywnościowej; w ramach śledztwa prokuratura sprawdza m.in. podejrzenie prania brudnych pieniędzy przez spółkę. Nie podjęto decyzji o aresztowaniu podejrzanego. Ma dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju.
Marcin P. stawił się w prokuraturze gdańskiej wraz z adwokatem. Nie chciał rozmawiać z dziennikarzami, był na luzie - ubrany był na sportowo - w obcisły czerwony sweter.
„Słupy” w cieniu…?
Badane są także ew. związki szefa Amber Gold ze środowiskiem przestępczym Pomorza. Czy Marcin P. nie był tzw. "słupem", który został wykorzystany przez starych graczy do przeprowadzenia „interesów” (m.in. prania brudnych pieniędzy, rzekomo przewożonych samolotem prywatnym z Niemiec).
Według ustaleń Wprost, prokuratorzy nie wykluczają, że właściciele spółki Amber Gold nie działali w osamotnieniu, że mogli być słupami dla interesów ludzi schowanych w cieniu. - Zakładamy, że mogli być chronieni przez ludzi służb, którzy mają wpływy w organach ścigania, wymiaru sprawiedliwości i świecie polityki - mówią tygodnikowi Wprost śledczy. Ważną postacią w sprawie może być też adwokat Łukasz Daszuta, który bronił Marcina P. we wszystkich sprawach karnych.
Gdańscy śledczy badają również, skąd mogły pochodzić pieniądze na start Amber Gold, kto ewentualnie mógłby legalizować tam środki pochodzące z przestępstw. W śledztwie pojawia się biznesmen Marius O., który ma kontakty wśród trójmiejskich gangsterów, do jego przyjaciół należy m.in. Jan P. ksywa Tygrys i nieżyjący Nikodem S. ps. Nikoś. To w domu Mariusa O. miało odbyć się spotkanie dotyczące planowanych przez Marcina P. w 2011 r. interesów lotniczych.
Z prześwietlenia przez ABW kont bankowych Amber Gold wynika, że suma wpłat i wypłat przekraczała 2 mld zł! Ustalono, że 2009 r. Marcin P. zarobił tylko 570 zł. Dwa lata później dysponował ogromnymi pieniędzmi. Czy były to pieniądze od gangsterów – to ma wyjaśnić śledztwo.
Zalew prokuratury
Do prokuratury dotąd wpłynęło ponad 600 zawiadomień o przestępstwie od osób, które podejrzewają, że w związku z zawarciem umów o lokaty terminowe z firmą Amber Gold Sp. z o. o. dokonano przestępstwa doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w łącznej kwocie 37 mln 576 tys. zł. Oprócz głównego śledztwa prokuratura prowadzi także postępowania sprawdzające ws. Michała Tuska.
Minister sprawiedliwości przyznał, że doszło do błędów organów sprawiedliwości oraz kuratora.
Niezgodny z prawem czyn kuratora sądowego miał polegać na "poświadczeniu nieprawdy" w sprawie wykonania w całości przez Marcina P. nałożonego na niego przez sąd obowiązku naprawienia szkody.
Kto „zawalił” sprawę?
Gdańska prokuratura wszczęła także postępowanie służbowe wobec prokuratora z Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz, który wcześniej zajmował się działalnością Amber Gold z zawiadomienia Komisji Nadzoru Finansowego złożonego w 2009 r.
- W gdańskiej prokuraturze Amber Gold zajmowała się prokurator. Barbara K. – czytamy we „Wprost” Jej decyzje są rzeczywiście zastanawiające. 15 grudnia 2009 r. dostaje zawiadomienie z Komisji Nadzoru Finansowego, która zarzuca spółce prowadzenie działalności bankowej bez zezwolenia. Pani prokurator odmawia wszczęcie śledztwa, umarza postępowanie. Robi tak, choć sąd wytyka jej m.in., że nie ustalono źródeł finansowania Amber Gold. Nie weryfikuje ani nie zabezpiecza dokumentów spółki. Sąd nakazuje prowadzić sprawę dalej, prokurator zamawia opinię biegłych. Jest styczeń 2011 r. Po półtora roku pisma nie ma, a pani prokurator nie naciska na eksperta, by się pośpieszył. W tej chwili pani prokurator jest na zwolnieniu chorobowym. "Do pracy najpewniej nie wróci" - usłyszeli dziennikarze Wprost w prokuraturze.
* * *
Opozycja domaga się powołania komisji śledczej ds. zbadania nieprawidłowości w postępowaniu organów państwowych (m.in. sądów, prokuratury, policji i urzędów, Krajowego Nadzoru Finansowego) w sprawach dotyczących działania firmy Amber Gold.





Napisz komentarz
Komentarze