Dymisja
Po ujawnieniu przez Portal Pomorza, a potem inne media tego wydarzenia Marszałek Komorowski zażądał wyjaśnień. Krzysztof Luft, dyrektor Biura Prasowego Kancelarii Sejmu powiedział reporterowi „Rz”, że Jerzy Smoliński oddał się do dyspozycji Marszałka Komorowskiego. - Pan Marszałek, nie mając pełnej możliwości oceny zdarzenia, ale kierując się potrzebą szczególnej dbałości o utrzymanie powagi atmosfery żałoby, przyjął jego rezygnację – powiedział dyrektor Krzysztof Luft.
Aby nie zaszkodzić
Jak podała „Rzeczpospolita, nieoficjalnie wiadomo, że politycy Platformy Obywatelskiej bali się, iż obecność współpracowników Komorowskiego może mu zaszkodzić w kampanii wyborczej.
Doradca dalej przy Marszałku
Druga postać tego incydentu doradca Marszałka Komorowskiego nadal jest doradcą Marszałka, występuje publicznie. Jak podała „Rz”, Strzałkowski jest w wieku emerytalnym i zapewne nie zostanie potraktowany tak surowo.
Przypomnijmy...
Jak ujawnił nasz portal w materiale: "Skandal nad grobem Walentynowicz. Delegacja Marszałka Sejmu chwiejnym krokiem ze spóźnionym wieńcem", po uroczystościach pogrzebowych na Cmentarzu Srebrzysko w Gdańsku-Wrzeszczu miał miejsce incydent. Ok. godz. 18.30 - gdy trwało zakopywanie grobu z trumną Anny Walentynowicz - podjechał pod sam grób samochód z wieńcem od Marszałka Sejmu. Dwaj przedstawiciele Marszałka Komorowskiego przywieźli 2,5 godz. po uroczystościach pogrzebowych – w obecności grabarzy - wieniec z szarfą „Marszałek Sejmu. Bronisław Komorowski” . Jak się potem okazało, wieniec dowieźli: rzecznik prasowy Jerzy Smoliński oraz doradca marszałka Waldemar Strzałkowski. Świadkowie tego wydarzenia zauważyli, że panowie szli „chwiejnym krokiem”, że sprawiali wrażenie „przemęczonych”. Reporter Portalu Pomorza był na miejscu i stwierdził, że od jednego z panów, z którym rozmawiał - poczuł alkohol.
Potem w rozmowie z reporterami mediów (m.in. Rzeczpospolita, Dziennik Bałtycki) panowie przyznali, że rzeczywiście pili alkohol – do obiadu. Jak ustalono, było to po uroczystościach pogrzebowych śp. Macieja Płażyńskiego (z udziałem Marszałka Komorowskiego, które odbyły się tego dnia wcześniej). W rozmowie z reporterem „Rzeczpospolitej” wyjaśniali, że wracali ze spotkania u abp. Sławoja Leszka Głódzia, gdzie do obiadu wypili po lampce wina
Osoby obecne podczas tego składania wieńca nie kryły zażenowania. Wieniec Marszałka Komorowskiego przywieziono bowiem grubo po uroczystościach, jakby „ukradkiem”- po ceremonii pogrzebowej - aby odnotować w protokole? Czego Marszałek się wstydził, dlaczego - jeżeli już nie sam (chociaż wiadomo, że był wówczas w Gdańsku, na pogrzebie śp. Macieja Płażyńskiego) to jego przedstawiciele nie uczestniczyli w pogrzebie i nie złożyli wieńca honorowo i uroczyście.
Bulwersujące było także w jakim stanie przedstawiciele władzy składali oficjalny wieniec od Marszałka Sejmu RP.
Tak się złożyło, że te wydarzenie zostało udokumentowane - nie tylko przez dyżurnego fotografa sejmowego, lecz także przez fotoreportera Portalu Pomorza oraz kilka innych osób, które tam akurat były i dokumentowały do końca pochowek śp. Anny Walentynowicz - tragiczne zmarłej legendy "Solidarności".
Potwierdzenia i manipulacje
Potem ukazały się publikacje w innych mediach. Reporterzy potwierdzali podane fakty, chociaż były także przypadki manipulacji w mediach, gdzie podawano informacje WYBIÓRCZO, a nawet posłużono się takimi metodami manipulacji jak cytowanie wymyślonej przez reportera (gazeta.pl) wypowiedzi prezesa Wydawnictwa Pomorskiego (w ogóle bez rozmowy z nim!!!). Inna sprawa, że ta sama "gazeta.pl" bez zgody Autora zdjęć publikuje zdjęcia (z naruszeniem także praw majątkowych).
Czy chodziło w tych mediach o odwrócenie uwagi od sedna skandalu, o dyskredytacje autora i portalu, który tę sprawę ujawnił? Z tych materiałów oraz dokładanych opinii miało wynikać, że to winny jest fotoreporter, portal, a nie ci Panowie - postacie tej smutnej i godnej pożałowania uroczystości.
ZOBACZ: Skandal...
ZOBACZ: A prawda jest jedna...
Reklama
Skandal nad grobem Walentynowicz - cd. Rzecznik Marszałka Komorowskiego stracił posadę
Rzecznik Marszałka Sejmu Jerzy Smoliński, który po stypie składał wieniec przy otwartym grobie Anny Walentynowicz odchodzi ze stanowiska. Rzecznik po skandalu na cmentarzu złożył dymisję, która została przez Bronisława Komorowskiego przyjęta. Jak wyjaśnił rzecznik Sejmu, Marszałek kierował się potrzebą szczególnej dbałości o utrzymanie powagi atmosfery żałoby.
- 06.05.2010 08:58 (aktualizacja 22.04.2023 06:55)

Reklama





Napisz komentarz
Komentarze