Zachęcamy wszystkich do przesyłania swoich prac, chętnie opublikujemy je na stronach naszego portalu. Nasz adres e-mail: [email protected]
Szymon Eliasz
Wiosna nadchodzi
Drewnianą ławkę, w której siedziałem co lekcję
Tego wróbla co w oknie ćwierka
To radio co gra nudną melodię
Te skały
Ja je rozgrzmocę
Z plastiku ludzie mali i zabawni
W koszyku ze słomy ktoś gra na harfie
Taki mam sposób na kry
* * *
to był trochę dziwny dzień
pies latał
kot szczekał
różne głupstwa chodziły mi po głowie
nagle mama powiedziała:
- Masz bujną wyobraźnię, synku
* * *
Sława
Czuję światła
Spływają po mej twarzy
Jak wiosenny deszcz
Czerwona łąka dywanu ściele się przede mną
Podchodzi nieznajoma
Podsuwa kartkę
Idę dalej aleją gwiazd
Ku sławie
* * *
Miłe słówka
dzień dobry
mogę powiedzieć ci
potrafię i chcę
do widzenia
boli mnie
przepraszam
gdy coś czuję
kocham
gdy jestem w potrzebie
mówię, mówię szczerze
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sara Szczuka
Pięknie jest
Czuć wiatr w skrzydłach
Wzbić się ponad chmury
Cieszyć się nieograniczoną przestrzenią…
Wyzbyć się smutków
Uwolnić od codzienności
Być szczęśliwym na wolności
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sara Szczuka
Jaki masz kolor?
W przeszłości świat podzielił się na cztery krainy: czerwoną, niebieska, żółtą i zieloną.
W czerwonej części wszyscy ludzie zamieszkują czerwone domki w kształcie truskawek, w których każdy mebel czy sprzęt gospodarstwa domowego jest czerwony. Czerwoni ubierają się w modne, wygodne, czerwone ciuszki. Ich zawsze rumiane twarze zdobią fikuśnie zaplecione jasnoczerwone włosy. Czerwone usta lśnią w uśmiechu, a ciało tryska zdrowiem. Zwłaszcza, że mieszkańcy jedzą wyłącznie czerwone owoce i warzywa.
Jednak nie zawsze byli szczęśliwi. Pewnego dnia ich spokój został zakłócony. Otóż na każdej z czerwonych głów pojawił się jeden zielony włos. W tej sprawie burmistrz zorganizował spotkanie dla wszystkich mieszkańców. Wszyscy głowili się nad przyczyną pojawienia się zielonego intruza. Dopiero płacz i prośba dziecka: „Jestem sam, kto mnie przytuli” pozwoliła im zrozumieć co się stało. Otóż w pogoni za czerwonymi, wielkimi willami, banknotami, nowymi ekstraklasy czerwonymi hondami, zapomnieli o rodzinnym cieple, miłości. Burmistrz, chcąc zaradzić tej sytuacji, wydał ustawę, wedle której wszyscy mieli Kończyc pracę w południe. Resztę dnia mieszkańcy mieli spędzać na zabawie z przyjaciółmi i rodziną. Już następnego dnia włosy nabrały naturalnego koloru. Od tamtej pory czerwoni są najszczęśliwszymi mieszkańcami świata.
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Sara Szczuka
Magiczny zamek
Dawno, dawno temu za górami, za lasami w małej chatce nieopodal rzeczki mieszkało pięcioro dzieci: Sylwia, Piotr, Oskar, Tomek oraz Marta. Pewnego dnia dzieci postanowiły pobawić się na strychu. Gdy otworzyły stare, skrzypiące drzwi, zobaczyły wielką kryształową komnatę należącą do magicznego zamku. Od razu rozbiegły się po nim w poszukiwaniu jakichś mieszkańców. Uwagę najmłodszej z rodzeństwa, Martusi, przykuł portret dziewczynki, po której twarzy płynęły kryształowe łzy. W serduszku poczuła, że musi jej pomóc. Bez wahania powiedziała o tym swojemu rodzeństwu. Od magicznej kuli, którą znaleźli w szkatułce, dzieci dowiedziały się, że to Władca Zła uwięził Królową Dobrej Myśli w obrazie. Za radą magicznego przedmiotu poszły do zaczarowanego lasu w celu zebrania armii. Gdy starsze rodzeństwo przygotowywało się do walki, Marta wymknęła się z lasu w poszukiwaniu rządzącego krainą. Dzięki sprytowi odnalazła go, gdy akurat wydawał kolejny wyrok. Słowa mamy: „Tylko dobrem zło się zwycięża” sprawiły, że podeszła odważnie do Władcy Zła. Usiadła mu na kolanach i mocno przytuliła. Jego twarde serce z kamienia zmiękło. Reszta rodzeństwa doszła już na dziedziniec. Ku ich zdumieniu czekali na nich: Władca, Marta i odczarowana Królowa Dobrej Myśli. Do końca dnia cała kraina balowała na cześć władców i wielkiej bohaterki Martusi. Nikt już w tej krainie nie był smutny, nie płakał. Wszyscy byli weseli i radośni.
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Patryk Tokarski
Słuchajcie
Wiele lat temu był sobie chłopiec o imieniu Filip. Pochodził on z dość ubogiej rodziny. Pewnego razu, gdy wrócił ze szkoły, w jego domu byli dziadkowie, a ze nigdy go nie odwiedzali, bardzo się zdziwił ich wizytą. Przywitał się i usiadł na kanapie. Nagle do pokoju wszedł dziadek z pięknym, nowym, lśniącym rowerem górskim. Chłopiec skakał z radości i dziękował jak tylko mógł. Po wyjeździe gości poszedł wypróbować nowy sprzęt. Jego dwie przyjaciółki bardzo mu zazdrościły nowego roweru, bo też były biedne i nigdy nie dostawały takich prezentów. Po krótkim czasie Filip przyszedł do domu zapłakany, i poobijany. Okazało się, ze wjechał w drzewo. Mama przytuliła go i kazał mu iść spać z myślą, że jutro będzie miał lepszy dzień. Filip przed zaśnięciem myślał jaki będzie następny dzień. Wreszcie spokojnie zasnął. Rankiem zapowiedział, że zabierze przyjaciół nad rzekę pograć w piłkę. Jednak jego ojciec nie zgodził się na to. Krzyczał:
- Jak można mieć takie pomysły w głowie?!
Chłopiec nie zważając na przestrogi ojca, uciekł z domu, bo bardzo chciał przeżyć przygodę. Twierdził, że bogate dzieci mogą robić co chcą i nie ponoszą tego konsekwencji. Wyruszył w południe. Tak jak marzył zabrał ze sobą Karola, Zosię i Elizę. Droga była ciężka, ale wszyscy wiedzieli, ze warto się poświęcić. Nad rzeką było bajecznie. Woda płynęła spokojnie, a słońce mocno przygrzewało. Dzieci wpadły na pomysł, że popłyną łódką, nieznaną im dotąd rzeczką. Wiedzieli, że zawrócą, gdy będzie czas na obiad. Ruszyli. Na początku byli podekscytowani podróżą. Po jakimś czasie spostrzegli, że prąd jest coraz silniejszy, a fale coraz głośniejsze. Eliza zaczęła krzyczeć:
- To wodospad! Karol, zawracaj!
Lecz Karol, będąc zaledwie trzynastolatkiem, nie miał tyle siły, aby stawić opór wodzie. Dzieci spadły z góry. Łódka roztrzaskała się o brzeg. Filip i Zosia wyszli wody wyciągając Karola, który strasznie krzyczał, ponieważ nie umiał pływać. Usiedli we trójkę na brzegu i rozpaczali:
- Na pewno nie znajdziemy drogi do domu.
Zosia zapytała:
- A gdzie jest Eliza?
Dzieci zauważyły krew, pełno krwi i Elizę leżącą na skałce przy wodospadzie. Miała totalnie potrzaskaną czaszkę, a jej skóra była rozdarta jak kartka papieru. Filip sprawdził jej puls, bo należał do kółka „Pierwszej Pomocy”. Eliza nie żyła. Zosia zaczęła krzyczeć i płakać. Karol wystraszył się i odszedł. Filip miał wyrzuty sumienia, bo to on wpadł na pomysł, aby iść nad rzekę. Poszedł wzdłuż rzeki, Zosia przez las, a Karol przez pola. Wszyscy postanowili szukać drogi do domu.
Rodzice zaczęli się tymczasem niecierpliwić. Po długim czasie, gdy już zapadał zmrok, Zosia znalazła wioskę i Filipa czekającego przed lasem na załogę. Długo czekali na Karola, ale on nie wracał, więc poszli powiedzieć swoim rodzicom o katastrofie. Karol nadal nie wracał. Rankiem wszyscy poszli go szukać. Doszli do miejsca gdzie leżała Eliza. Rodzice szybko ją zawinęli w koc, aby dzieci nie patrzyły na zwłoki koleżanki. Po kilku godzinach poszukiwań, znaleźli w końcu Karola. Zgubił się i nie potrafił znaleźć powrotnej drogi do domu.
Wszyscy mieli nauczkę: rodzice, aby bardziej pilnować dzieci, a dzieci, aby słuchać rodziców. Odbył się pogrzeb Elizy. Całe miasteczko zebrało się, aby ją pożegnać. Po ceremonii wszyscy poszli do domów. Filip nigdy nie mógł sobie wybaczyć śmierci przyjaciółki.





Napisz komentarz
Komentarze