- Ja w tym przedsięwzięciu uczestniczyć nie będę. Jestem gotów nawet w kampanii wyborczej uczestniczyć w spotkaniach RBN, jeśli będą dotyczyły spraw, które odnoszą się do interesu setek tysięcy czy też milionów Polaków - powiedział Jarosław Kaczyński.
Kaczyński oświadczył, że nie chce brać udziału w posiedzeniu, ponieważ "nie chce mieć żadnych przywilejów, jeśli chodzi o zapoznawanie się z materiałami z czarnych skrzynek prezydenckiego samolotu". Wyraził też zadowolenie z przekazania Polsce zapisów z czarnych skrzynek prezydenckiego samolotu. Zaznaczył jednak, że oczekuje, by w Polsce znalazły się wszystkie materiały w oryginałach, także czarne skrzynki.
Lider PiS uważa, że pierwszeństwo w dostępie do upublicznianych materiałów dotyczących katastrofy prezydenckiego samolotu powinny mieć rodziny ofiar. Jego zdaniem, śledztwo w sprawie katastrofy smoleńskiej powinno być prowadzone przez Polaków. - Natomiast w obecnej sytuacji to śledztwo polskie nie może być w żadnym wypadku kopią śledztwa moskiewskiego, mamy własne procedury, własne instytucje i to powinno być prowadzone w ten sposób - powiedział dziennikarzom Kaczyński.
Kaczyński wysłał do Belwederu - na spotkanie poświęcone sprawie "czarnych skrzynek" mec. Rafała Rogalskiego, pełnomocnika części rodzin ofiar katastrofy. Jednakże mec. Rogalski nie został przez służby wpuszczony na posiedzenie RBN, gdyż - jak uzasadniono - nie jest członkiem Rady.
Lider SLD - wyszedł w trakcie posiedzenia Rady
Lider SLD, członek RBN, Grzegorz Napieralski opuścił pospiesznie posiedzenie Rady Bezpieczeństwa Narodowego tuż przed przesłuchaniem zapisów z czarnych skrzynek. Stwierdził, że odsłuchane czy technicznie przesłuchanie stenogramy z tzw. czarnych skrzynek powinno być przekazane albo milionom Polaków , albo tylko pozostawione prokuraturze.
Stenogramy ujawnione przez premiera
Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział po posiedzeniu RBN, że premier Tusk podjął decyzję, że nagrania z czarnych skrzynek będą dzisiaj upublicznione. Zapisy zawierają stenogramy rozmowy wewnątrz kabiny, rozmowy z wieżą kontrolną jak i rozmowę z załogą JAKA, który wylądował na lotnisku w Smoleńsku przed katastrofą.
Na koniec przekleństwo pilota
Zapis liczą 41 strony - jest w języku rosyjskim i ma tłumaczenie polskie. Zapis urywa się po uderzeniu o drzewo krzykiem niezidentyfikowanej osoby: "Kur..."
Wcześniej (10.30.32) jest wypowiedź m.in. dyrektora w ministerstwie spraw zagranicznych Kazana, który miał - wg stenogramu - powiedzieć: "Na razie nie ma decyzji prezydenta co dalej robić..."
Jest także decyzja kapitana (10.32.55): "Podchodzimy do lądowania. W przypadku nieudanego podejścia, odchodzimy w automacie".
Inżynier pokładowy melduje (10.33.11): "Dowódco, pokład gotowy do lądowania"
Kapitan odpowiada (10.35.14); "Dziękuję"
Pod koniec zapisu (15 sekund przed katastrofą) jest komenda drugiego pilota (10.40.50): Odchodzimy! (w znaczeniu - podrywamy maszynę, nie lądujemy, odlatujemy)
Jak wynik z zapisów - tuż przed katastrofą system ostrzegania przed przeszkodami (TAWS) co kilka sekund wydawał polecenie: "PULL UP, PULL UP". Jednakże samolot - nie wiadomo dlaczego - zamiast się wznosić, schodził niżej (co odczytuje na głos nawigator).
Na końcu są dwa razy przekleństwa - po uderzeniu w drzewo (10.41.00 - głos pilota) i na koniec zapisu czarnej skrzynki (10.41.05) osoba niezidentyfikowana: "Kur..."
Dokument zawiera rozpisane w tabelach: czas, treść zdania po rosyjsku i polsku oraz oznaczenie, kto wypowiada dane słowa. Część zdań jest wypowiadanych w języku angielskim, wiele fragmentów zapisanych dźwięków - są opisane jako niezrozumiałe.
ZOBACZ ZAPIS - STENOGRAM







Napisz komentarz
Komentarze