Jak wyjaśnił Terlecki, Sąd Rejonowy w Sopocie - do którego trafił akt oskarżenia w sprawie Jacka K. - zalecił prokuraturze m.in. podjęcie czynności, które wyjaśniłyby wiarygodność nagrań, na których opiera się główny punkt oskarżenia. - Sama prokuratura w akcie oskarżenia napisała, że wydaje jej się, że powinno się przeprowadzić dodatkowe badania, jednak ich nie przeprowadziła - wyjaśnił Terlecki.
Sąd zwrócił też uwagę na fakt, że stenogramy wspomnianych nagrań, w których - według śledczych, miała paść korupcyjna propozycja ze strony Jacka K., są niepełne. - Są w nich luki, część słów jest niezrozumiała - powiedział Terlecki.
Zdaniem sądu, uzupełnienia wymagają także opinie biegłych dotyczące wyceny aut, będących przedmiotem kilku zarzutów (śledczy zarzucili prezydentowi Sopotu, że kupował od miejscowego dilera auta po zaniżonej cenie). Konieczne są uściślenia dotyczące kwestii ceny rynkowej wspomnianych samochodów.
Jak wyjaśnił Terlecki, sąd w Sopocie zdecydował o zwrocie akt prokuraturze po zapoznaniu się z materiałem dowodowym oraz wnioskami obrony, która podnosiła wiele kwestii związanych z dowodami. - Sopocki sąd zgodził się z częścią wniosków obrony, czego efektem jest odesłanie akt - powiedział Terlecki.
Krzysztof Trynka, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej, która sporządziła akt oskarżenia w sprawie Karnowskiego, powiedział, że prokuratura złoży zażalenie na decyzję sądu. - W naszej ocenie materiał dowodowy jest wystarczający - powiedział Trynka, dodając, że zażalenie zostanie złożone najprawdopodobniej w czwartek. Akt oskarżenia przeciwko prezydentowi Sopotu - zawierający sześć zarzutów, w tym pięć korupcyjnych - trafił do sopockiego sądu przed trzema tygodniami.
Wśród zarzutów postawionych prezydentowi Sopotu znalazło się m.in. zażądanie w marcu 2008 r. łapówki w postaci dwóch mieszkań od miejscowego biznesmena Sławomira Julke. Zdaniem biznesmena, który planował przebudować strych kamienicy w Sopocie, prezydent chciał dostać lokale jako zapłatę za pomoc w uzyskaniu od swoich urzędników koniecznych pozwoleń na przebudowę. Przedsiębiorca nagrał rozmowę z prezydentem Sopotu i dostarczył śledczym kopię nagrania. Jak zeznał Julke, dyktafon, na którym znajdował się oryginał, został zniszczony.
Prokuratura postawiła także Karnowskiemu trzy zarzuty dotyczące przyjęcia przez niego korzyści majątkowych w wysokości ok. 60 tys. zł od miejscowego dilera samochodowego Włodzimierza G. Miał on m.in. sprzedawać prezydentowi Sopotu trzy auta po zaniżonej cenie i za darmo je serwisować.
Ostatni zarzut korupcyjny dotyczy relacji Jacka K. z miejscowym przedsiębiorcą Marianem D. Według prokuratury, prezydent przyjął od niego korzyść majątkową w postaci wykonanych bezpłatnie na swojej posesji usług budowlanych o wartości 2 tys. zł.
Śledczy zarzucili też prezydentowi Sopotu, że w 2007 roku - przed przetargiem na samochody dla magistratu - złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza G. nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy. Prezydent przyznaje jednak, że już od kilku lat diler samochodowy jest jego dobrym znajomym.
Oskarżony odpiera wszystkie zarzuty prokuratury: zaprzecza jakoby kupował auta po zaniżonej cenie, twierdzi też, że nagranie rozmowy, w czasie której miał złożyć rzekomą korupcyjną propozycję Sławomirowi Julke, zostało przez biznesmena zmanipulowane.
Oprócz prezydenta Sopotu, akt oskarżenia obejmuje także Włodzimierza G., Mariana D. oraz dwóch urzędników sopockiego magistratu: Jarosława S. i Wojciecha Z., którzy ułatwili dilerowi wygranie przetargu na zakup samochodów dla Urzędu Miejskiego. (Interia.pl)
Prezydent Sopotu walczy nie tylko o dobre imię. Sprawa Jacka K. wraca z sądu do prokuratury
SOPOT. Sprawa prezydenta Sopotu wraca do prokuratury z zaleceniem uzupełnienia materiału dowodowego - poinformował wiceprezes Sądu Okręgowego w Gdańsku Rafał Terlecki. Prokuratura zapowiedziała zażalenie w tej sprawie.
- 08.07.2010 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:35)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze