Na odcinku między Ciechanowem a Nasielskiem trwa remont jednego z torów i ruch w obie strony odbywa się wahadłowo - tylko po jednym. Dyżurny wpuścił na zajęty tor pociąg jadący z Warszawy (relacja: Kraków - Gdynia - Kołobrzeg). To groziło katastrofą.
Na szczęście, dyżurny ruchu zorientował się, że popełnił błąd. Udało mu się w porę doprowadzić do zatrzymania podążających z przeciwnych stron pociągów. Składy wyhamowały kilkaset metrów od siebie, dosłownie kilkadziesiąt sekund zadecydowały, że nie doszło do zderzenia. Żadnemu z pasażerów nic się nie stało.
Tysiące osób zostało poszkodowanych - godzinowymi opóźnieniami kolejnych składów pociągów na tej trasie. Z Warszawy i Gdańska kolejne pociągi wyjechały z opóźnieniem, składy utknęły w polu. Na kilka godzin został bowiem wstrzymany ruch pociągów na trasie między Warszawą a Gdańskiem. Konieczne było wycofanie jednego składu z torów. Sprawę badała specjalna komisja, ci także spowodowało dodatkową stratę czasu pasażerów. Zrobił się zator na trasie warszawsko-gdańskiej. Opóźnienia na tym odcinku sięgają nawet trzech godzin.
Reklama
Na trasie z Warszawy do Gdańska - sekundy od katastrofy kolejowej
Na trasie kolejowej Warszawa - Gdańsk (niedaleko stacji Świercze, między Ciechanowem a Nasielskiem) cudem uniknięto katastrofy. Dwa pociągi znalazły się na tym samym torze. Zbliżały się do siebie, niewielka odległość dzieliła je od czołowego zderzenia. Błąd popełnił najprawdopodobniej dyżurny ruchu, który pozwolił pociągom jechać na tym samym torze.
- 07.10.2010 20:38 (aktualizacja 01.04.2023 11:40)
Reklama





Napisz komentarz
Komentarze