- Jest pan inicjatorem teatralnego wydarzenia, które zobaczymy we wrześniu.
- Uważam, że Gdański Teatr Szekspirowski jest wielką nadzieją, że to byłoby bardzo pięknie, żeby Gdańsk miał scenę, jak dawniej, za czasów hanzeatyckich i przyciągał artystów z Anglii, Norwegii, Danii, Niemiec, którzy grali by tu Szekspira.
- Zaprosił pan stu aktorów, z którymi pracował pan w teatrze i filmie,
- Spróbujemy dać małą próbkę tego, co w Gdańsku dziać się powinno. 15 września na Długim Targu, pod gołym niebem, przez godzinę aktorzy mówić będą do mieszkańców Gdańska słowami Szekspira. Bez kostiumów i rekwizytów. Publiczność - stojąca na deptaku - usłyszy dialogi i monologi z szekspirowskich sztuk. Tym występem artyści domagać się będą dachu nad głową dla przedsięwzięć Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego. A potem wmurujemy kamień węgielny pod budowę teatru. Gdyby doszło do budowy Gdańskiego Teatru Szekspirowskiego to byłoby jedna z najpiękniejszych chwil w moim życiu. Gdańsk, zarówno dawniej, jak i dziś – jest miastem większej całości w Europie, tutaj zrodziła się i doszła do władzy Solidarność.
- Karierę artystyczną zaczynał pan w Teatrze „Wybrzeże” w Gdańsku, ma pan tu przyjaciół, znajomych?
- Coraz mniej, niestety, to jest smutne. Ale już mam nowych przyjaciół, którzy podejmują wartościowe inicjatywy.
- Do Gdańska przyjechał pan tuż po powrocie z Paryża.
- Uczestniczyłem w spóźnionej premierze mojego filmu „Katyń”. Na razie miałem tylko rozmowy z dziennikarzami. Zainteresowanie filmem we Francji jest, na razie trudno mi powiedzieć, na ile ten film da się rozpowszechni w kinach. Dla dystrybucji trzeba mieć osobne możliwości.
- Czy Francuzi wiedzą co działo się w Katyniu?
- Okazuje się, że tak, mają świadomość, że to jest sprawa, która nigdy nie została do końca doprowadzona. Wszyscy, z którymi rozmawiałem, zdają sobie sprawę, że wciąż są prawdy nie dopowiedzenie, że nadal gdzieś tkwi wielka zadra.








Napisz komentarz
Komentarze