Prezydent Gdańska Paweł Adamowicz (Platforma Obywatelska) zaapelował w poniedziałek do przedstawicieli „Solidarności” o nieorganizowanie manifestacji podczas uroczystości związanych z obchodami 20. rocznicy odzyskania wolności i upadku komunizmu w Europie Środkowej.
4 czerwca w Gdańsku na Placu Solidarności, na którym stoi Pomnik Poległych Stoczniowców, planowane jest spotkanie szefów rządów wielu państw z młodzieżą. Na ten sam dzień w tym miejscu związek zapowiedział manifestacje w obronie stoczni i "wszystkich ludzi, którzy są zwalniani".
Wiceprzewodniczący NSZZ „Solidarność: Stoczni Gdańskiej Karol Guzikiewicz podkreślił, że "stoczniowcy nie są przeciwni organizowaniu w mieście takich uroczystości, ale powinny one się odbyć w innym miejscu".
- Pomnik Poległych Stoczniowców to jest pomnik 10 mln Polaków, którzy walczyli o wolność i w sytuacji gdy niepewny jest los polskich stoczniowców, nie wolno robić spotów politycznych w tym miejscu trzy dni przed wyborami do Parlamentu Europejskiego. Ten dzień jest i będzie naszym świętem a politycy, którzy chcą robić kampanię wyborczą, niech robią to w innym miejscu Gdańska - powiedział Guzikiewicz.
Podczas wspólnej konferencji prasowej z przedstawicielami "S" ze stoczni w Gdańsku i Zarządu Regionu gdańskiego związku, prezydent powiedział, że "szanuje i rozumie żądania i rozgoryczenie stoczniowców, ale prosi ich o rozważenie rezygnacji z manifestacji w tym dniu".
- Chciałbym żebyśmy pokazali wspólny narodowy sukces, jakim było pokojowe przejście od systemu totalitarnego do systemu demokratycznego - podkreślił.
Adamowicz powiedział dziennikarzom, że najbardziej obawia się, że "uroczystość w Gdańsku może być w ogóle odwołana i miasto na tym straci". Jednocześnie prezydent wyraził wątpliwość, czy "rzeczywiście chodzi o obronę stoczni czy o politykę".
Zdaniem Adamowicza, "nikt poważny nie podejmie się organizacji imprezy politycznej o dużym europejskim wymiarze, gdy obok będą palone opony i przerywane barierki". Jak przyznał, przeraziły go publiczne wypowiedzi stoczniowców zapowiadających, że "w Gdańsku poleje się krew". Ostateczną decyzję w sprawie manifestacji na Placu Solidarności w Gdańsku mają podjąć władze związku w połowie maja.
Przewodniczący Zarządu Regionu Gdańskiego "S", Krzysztof Dośla powiedział , że "jeżeli dojdzie do manifestacji, to związek będzie robił wszystko, aby miała ona charakter pokojowy". Tymczasem przewodniczący stoczniowej "S", Roman Gałęzewski powiedział w poniedziałek, że "związkowcy nie zamierzają rezygnować z demonstracji".
W związku z sytuacją w stoczni w Gdańsku Adamowicz spotkał się z przedstawicielami "S" regionu gdańskiego i stoczni. Prezydent poinformował, że "wbrew kłamstwom powtarzanym przez niektórych działaczy "S", miasto pomaga zakładowi". Dodał, że "realna pomoc miasta dla stoczni wynosi ponad 10 mln zł a kolejne 2,5 mln zł może być umorzone".
Protest stoczniowców jest reakcją na krytyczne informacje z Komisji Europejskiej w sprawie planu restrukturyzacji zakładu. Właściciel stoczni, ISD opracowuje suplement tego planu. Jeśli Bruksela go odrzuci, stoczni Gdańsk grozi bankructwo. (Interia.pl)
Premier Tusk wycofuje się z uroczystości gdańskich
Premier Donald Tusk powiedział, że planowana na 4 czerwca w Gdańsku uroczystość związana z 20. rocznicą odzyskania wolności i upadku komunizmu w Europie Środkowej prawdopodobnie się nie odbędzie, jeśli potwierdzi się informacja, że miałaby ona zostać zakłócona.
W uroczystościach planowany był udział wielu polityków europejskich.
Reklama
„Solidarność” nie chce fetować z politykami Platformy
GDAŃSK. Platforma planowała 4 czerwca, przed wyborami do Parlamentu Europejskiego huczne obchody w Gdańsku. „Solidarność” Stoczni Gdańskiej zapowiada w tym czasie manifestacje w obronie miejsc pracy. Także Lech Wałęsa nie zamierzał wziąć udział w tej fecie. Premier Tusk już zapowiedział wycofanie się z gdańskich obchodów 20. rocznicy upadku komunizmu.
- 05.05.2009 09:56 (aktualizacja 20.08.2023 17:04)
Reklama





Napisz komentarz
Komentarze