Na początku tego roku prokuratura postawiła Jackowi K. (wówczas jeszcze prominentnemu politykowi Platformy Obywatelskiej) osiem zarzutów. Jeden z nich mówił o tym, że prezydent Sopotu zażądał od trójmiejskiego biznesmena Sławomira Julkego łapówki w postaci dwóch mieszkań. Lokale miały być zapłatą dla prezydenta za pomoc w uzyskaniu w sopockim urzędzie zgody na rozbudowę strychu w jednej z kamienic w tym mieście.
Prokuratura postawiła też prezydentowi Sopotu pięć zarzutów związanych z przyjęciem korzyści majątkowych od miejscowego dilera samochodowego, który miał sprzedać prezydentowi Sopotu trzy auta po zaniżonych cenach, naprawiać je za darmo oraz wykonać bezpłatnie prace remontowe w domu prezydenta.
Oprócz przyjmowania łapówek śledczy zarzucają Jackowi K., że w 2007 roku przed przetargiem na samochody dla magistratu, złożył fałszywe oświadczenie, w którym stwierdził, że z firmą prowadzoną przez Włodzimierza Groblewskiego nie łączą go stosunki, które mogą budzić wątpliwości co do jego bezstronności wobec tej firmy.
Za wszystkie zarzucane przez prokuraturę czyny grozi mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Referendum w sprawie odwołania prezydenta Sopotu odbędzie się w niedzielę.
Z sondażu GfK Polonia opublikowanego przed ciszą wyborczą wynika, że odwołaniu prezydenta Jacka K. sprzeciwia się 63 procent badanych sopocian. Usunięcia prezydenta z urzędu chce 20 procent mieszkańców miasta, a 17 procent nie ma zdania w tej sprawie.
Rodzina premiera Tuska za Jackiem K.? Tusk - ma inny pogląd
SOPOT. - Ktoś, kto stoi przed oskarżeniami nie powinien być prezydentem. Zdania nie zmieniam, ale rozumiem sopocian. Nawet u mnie w rodzinie, ci którzy pójdą głosować w referendum, mają inny pogląd niż ja... - powiedział premier Tusk.
- 16.05.2009 00:43 (aktualizacja 01.04.2023 12:09)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze