W połowie lipca rada nadzorcza chojnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej powołała komisję, która ma zbadać nieprawidłowości w mieszkaniówce. Henryk Rogalski, Zbigniew Niemczyk i Kazimierz Piekarski przeglądają papierek po papierku. Chcą prześwietlić całą dokumentację w Spółdzielni.
Trzy strzały, trzy celne
Członkowie komisji wyznaczyli sobie piętnaście problemów, którymi się zajmą. Prześwietlili już trzy i są przekonani, że natrafili na nieprawidłowości, których miał rzekomo dopuścić się poprzedni zarząd. Chodzi o kasę zapomogowo-pożyczkową, bezosobowy fundusz płac oraz obronę cywilną. – To niefrasobliwość i brak jakiejkolwiek kontroli – tak działanie kasy zapomogowo-pożyczkowej komentuje Henryk Rogalski. Komisja przeanalizowała statut kasy i okazało się, że dokument pochodzi z 1983 roku. – Pracownicy według statutu mogą otrzymać dwieście tysięcy złotych pożyczki, ale tu chodzi przecież o stare pieniądze – mówi Rogalski. – Były wiceprezes nie chce z nami rozmawiać. Nie odpowiada na pytania. Nie wiemy, kto jest członkiem kasy, natrafiliśmy jedynie na odręczny wykaz osób funkcjonujących w kasie – mówi Henryk Rogalski.
Rozdawali pieniądze?
Komisja dokładnie przyjrzała się też bezosobowemu funduszowi płac. W zeszłym roku wynosił on 226 tysięcy złotych. Połowa z tych pieniędzy trafiła do sześciu osób, z którymi Spółdzielnia podpisywała umowy-zlecenia. – Ci ludzie skasowali około sto tysięcy złotych za przeglądy instalacji gazowych, c.o. czy też wodno-kanalizacyjnych – mówi Henryk Rogalski. Komisja nie może pojąć, dlaczego zarząd zatrudniał te osoby, skoro w mieszkaniówce jest zatrudnionych osiemnastu konserwatorów i kilku przeszkolonych elektryków. – Jest dwieście umów-zleceń z sześcioma osobami. Wszystkie podpisywał Krzysztof Sząszor. Podpis Wiesława Odyi nie widnieje na żadnym dokumencie – mówi Henryk Rogalski. Komisja wyliczyła, że na przykład za zbadanie sieci gazowej w jednym mieszkaniu kontroler kasował 26 zł. Takich różnych umów było więcej. Komisja ustaliła, że badania wykonywało głównie trzech z tej szóstki. To kierownicy działów Spółdzielni. Rogalski mówi, że ludzie ci zostali przeszkoleni za pieniądze mieszkaniówki, korzystali też z jej sprzętu, ale badania robili po godzinach pracy i dostawali za to dodatkowe pieniądze. – Zdarzało się tak, że jeden z nich za sprawdzenie kilku bloków otrzymał pięć tysięcy złotych, pozostała dwójka za te same bloki po dwa i pół tysiąca – tłumaczy Rogalski. Jedna z pracownic na przykład co miesiąc dostawała trzysta złotych premii za... sprzątanie swojego biurka. Są umowy-zlecenia na plombowanie wodomierzy. – To spokojnie mógł robić konserwator – mówi Henryk Rogalski. Komisja nie wyklucza, że w tej sprawie zgłosi do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.
Rodzinnie w obronie
– Zarząd podpisał umowę z firmą żony jednego z członków rady nadzorczej na wykonywanie usług związanych z obroną cywilną – mówi Henryk Rogalski. Chodzi o Zbigniewa Grabowskiego. Płacono siedemset złotych na miesiąc. – Zbigniew Niemczyk zwrócił się do burmistrza Chojnic o kontrolę obrony cywilnej w Spółdzielni. Po niej trudno stwierdzić, za co pieniądze brał człowiek zajmujący się tymi sprawami – dodaje Rogalski. – To kolejny przykład bezmyślnego wydawania pieniędzy. Spółdzielnia powinna wystąpić o zwrot niesłusznie wydawanych pieniędzy.
Będą kolejne donosy do prokuratury. Speckomisja prześwietla Spółdzielnię
CHOJNICE. Tymczasowy zarząd już nie szefuje w Spółdzielni Mieszkaniowej. Teraz trójka członków chojnickiej mieszkaniówki utworzyła specjalną komisję, która prześwietla wszystkie spółdzielcze dokumenty. Już natrafiła na szereg nieprawidłowości. Najprawdopodobniej kilka spraw będzie skierowanych do prokuratury. Co już wykryła komisja?
- 05.09.2009 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:27)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze