70 lat temu, 7 września, po 7-dniowej bohaterskiej obronie skapitulowała załoga Westerplatte. Polskiej Wojskowej Składnicy Tranzytowej broniła wzmocniona kompania 182 żołnierzy pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego.
25 sierpnia 1939 r. przybył do Gdańska z rzekomo kurtuazyjną wizytą niemiecki pancernik szkolny Schleswig-Holstein. W rzeczywistości był to dobrze uzbrojony okręt, przygotowany do ataku na Westerplatte. Niemcy zaatakowali placówkę 1 września 1939 r. Wydarzenie to uznawane jest za początek drugiej wojny światowej.
Polska Wojskowa Składnica Tranzytowa była symbolem polskości w Wolnym Mieście Gdańsku. Prawo do utrzymania straży wojskowej na półwyspie zostało przyznane Polsce przez Ligę Narodów w 1925 r. W 1926 r. przybył na trałowcu ORP Mewa pierwszy oddział i rozpoczął pełnienie służby wartowniczej.
Teraz powstaje Społeczne Muzeum Wojskowej Składnicy Tranzytowej.
Do podpisania aktu erekcyjnego pod budowę Społecznego Muzeum Wojskowej Składnicy Tranzytowej doszło w niedzielę, 30 sierpnia 2009 r. na Mewim Szańcu na Westerplatte. Głównym bohaterem spotkania 94-letni kpt. Ignacy Skowron, przybyły wraz z rodziną, z Kielc, jeden z czterech żyjących Westerplatczyków.
Fortyfikację Mewi Szaniec - będąca w stanie ruiny – przekazał wcześniej w dzierżawę Stowarzyszeniu Rekonstrukcji Wojskowej Składnicy Tranzytowej na Westerplatte na czele z prezesem Mariuszem Wojtowicz – Podhorskim Pomorski Wojewódzki Konserwator Zabytków Marian Wapiński. Organizacja ta jest inicjatorem powstania muzeum.
- Dziękuję Bogu, że przeżyłem te siedemdziesiąt lat po wojnie - powiedział podpisując akt erekcyjny kpt. Ignacy Skowron.
Armaty, zastawa, popielniczka
- Dotychczas udało nam się pozyskać do muzealnych zbiorów trzy armaty oraz kolekcję zastawy porcelanowej Westerplatczyków i wiele innych eksponatów związanych z obroną Składnicy, których jesteśmy właścicielami – mówi Mariusz Wojtowicz–Podhorski. – Wszystkie elementy zastawy z wytwórni w Ćmielowie z sygnaturami zachowały się w świetnym stanie, widać ślady użytkowania– że ktoś pił, jadł, ze to było myte. Na sztućcach są miejsca świadczące o wysokiej temperaturze pożaru po wybuchach bomb zapalających z 2 września.
- Najciekawsza jest chyba popielniczka wprost przeszlifowana – kontynuuje Podhorski. – Pewnie jak siedzieli panowie przy stole, pewnie grali w karty, rozmawiali, palili papierosy, popielniczka była jedna, bardzo często więc ja przesuwali. Dotychczas te nasze zbiory były wszędzie, ale nie na Westerplatte – mówi Podhorski.
Potrzeba kilka milionów złotych
Kilka dni temu armaty Stowarzyszenia wykorzystano podczas inscenizacji bitwy w Jastarni, chwilę potem zabrano je na inscenizację innej bitwy do Mławy. – Tak jest prawie przez cały rok – mówi Podhorski.
Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznej Wojskowej Składnicy czyni starania o pozyskanie funduszów na stworzenie Społecznego Muzeum Wojskowej Składnicy Tranzytowej z Unii Europejskiej. W grę wchodzą niemałe pieniądze – potrzeba kilka milionów złotych. Pieniądze potrzebne są na restaurację, remont i adaptacje fortyfikacji.
- Mamy nadzieję, ze wszystko to będzie można wkrótce pokazać na stałe w naszym muzeum, które powstaje siłami społecznymi – dodaje Podhorski.
* * *
Kpt. Ignacy Skowron mieszka pochodzi ze wsi Osiny k. Kielc. Na Westerplatte przybył 31 marca 1939 r. z 4. Pułku Piechoty Legionów w Kielcach. W czasie obrony walczył w wartowni nr 2. Z niewoli jenieckiej został zwolniony w listopadzie 1940 r. z powodu choroby. Resztę wojny spędził w gospodarstwie teściów w Radkowicach k. Chęcin, a następnie zatrudnił się w kolejnictwie jako pracownik fizyczny. W 1951 r. został tormistrzem i na tym stanowisku pracował do emerytury, do roku 1975.
Kpt. Ignacy Skowron uczestniczył 1 września w obchodach 70. rocznicy wybuchu wojny. Wziął także udział w Ogólnopolskim Zlocie Szkół im. Bohaterów Westerplatte.
Pozostali żyjący Westerplatczycy to również 94-letni: Władysław Stopiński zamieszkały w Lipowym Polu w woj. świętokrzyskim i Aleksy Kowalik z Blachowni k. Częstochowy oraz 92-letni Jan Lelej z Ostródy w woj. warmińsko-mazurskim.
Tam, gdzie zaczęło się piekło... Z udziałem kpt. Ignacego Skowrona
GDAŃSK. Na sztućcach są miejsca świadczące o wysokiej temperaturze pożaru po wybuchach bomb zapalających z 2 września. Najciekawsza jest popielniczka - przeszlifowana. Gdy siedzieli panowie przy stole, palili papierosy, popielniczka była jedna, bardzo często więc ja przesuwali. Te zbiory były wszędzie, ale nie na Westerplatte.
- 07.09.2009 00:00 (aktualizacja 21.08.2023 05:15)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze