Miał zagościć w „Gdańskiej” od jesieni. Tak się umówiliśmy w lipcu przy okazji wydania książki o gdańskiej prasie. Miał swoją latarką oświetlić gdański półmrok, ośmielać zatrwożonych i rozproszonych, a też rozgoryczonych nędzą pomorskiej socjaldemokracji.
Dziennikarz cokolwiek był z Przemka staroświecki. Pisał tylko, kiedy wiedział. Pisał duże, poważne rozprawy. O gospodarce morskiej i o gospodarce ogółem. Znikający gatunek. Nie bał się mozolnej dziennikarskiej roboty, bał się dziennikarskiej tandety wymuszanej pośpiechem i lękiem przed utratą pracy. Wyniósł z Polskiej Agencji Prasowej znaczenie faktu, zdarzenia, cytatu, precyzję słowa – będąc więc świadkiem historii – i w Grudniu, i w Sierpniu, i w Czerwcu – był świadkiem dokładnym, a nie układnym. Bronił tego, co widział.
Przejmowaliśmy – z Dorotą Sobieniecką – z jego rąk „Głos Wybrzeża”. Rzadko taka zmiana odbywa się w tak dobrej aurze. Przemek sam uznał, że tak będzie lepiej dla gazety. Czuł się bardziej redaktorem własnego słowa – latarki, którą oświetlał nie tylko pomorski półmrok. Konstytuował swoją frazą demokratyczną lewicę – by łatwiej było tym, którzy socjaldemokratami zostali nie dla stanowisk.
Żal, że dziennikarzom tej miary „Głos Wybrzeża” nie zapewniał godziwej oprawy. Żal, że los tak źle potraktował Przemka. Żal – i wstyd – że wielu z tych, którym oddał swój talent – czy to w sporach publicznych, czy w pracy – nie przyszło się z nim pożegnać.
Żal, bo półmrok nadal doskwiera, a Przemka już nie ma. Może kąpie się rano na jelitkowskiej plaży...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
„Wygląda na to, że przynajmniej dowództwo SLD zgubiło busolę. Podobno znalazło inną – z azymutem na pragmatyzm. Jeśli to jest pragmatyzm, to bardzo, bardzo wąziutki i krótkodystansowy. Z pożytkiem w postaci posad, kasy zgarnianej przez kastę beneficjentów i upajanie się bliskością ołtarza.”
„Chodzi też o to, że samo chrześcijaństwo przez dwa tysiąclecia podlegało istotnym przekształceniom. Pomijając pomniejsze schizmy i mozaikę sekt, nie da się pominąć dwóch wielkich rozłamów – z prawosławiem i protestantyzmem - (…) mamy do czynienia wciąż z tą samą, tak samo ukorzenioną ideą chrześcijańską. Także tą, która kazała podbijać pogan, mordować innowierców i torturami sprowadzać na właściwą drogę heretyków. (...) Trudno się dziwić, że Kościół tę tradycję pomija. (…) Tym razem odpuśćmy mu fałszerstwo, bo służy dobrej sprawie (wejście do UE, referendum – red.).
-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
PS. ”Latarką w półmrok” - to wspólny tytuł twórczości felietonowej Redaktora Przemysława Kuciewicza na łamach „Głosu Wybrzeża”.
Przemek Kuciewicz - Latarką w półmrok
Nie wiem, czy to Przemek wyłączył latarkę. Nie powinien. Po co?
To jakieś straszne draństwo, kiedy zaczyna brakować – tak podle, tak bez sensu – człowieka tej miary, tej wrażliwości, tej tożsamości - tak jednorodnej, tak pozbawionej historycznych umizgów.
- 12.09.2009 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 12:27)

Reklama







Napisz komentarz
Komentarze