Budynek jest w złym stanie technicznym, ale właściciele nie mają pieniędzy, żeby go wyremontować. Dworek, który pamięta czasy Napoleona, niszczeje.
Warto zainteresować się zabytkowym dworkiem w Czernicy. Budynek rzeczywiście ma bogatą historię.
Pamięta Napoleona
– Dworek pamięta czasy Napoleona – mówi Zyta Szulc z Czernicy. – Mieszkałam tam z mężem i dziećmi przez około 20 lat. Przed I wojną dom i zabudowania gospodarcze należały do Niemca. – Budynki kupili rodzice mojego teścia. Dom zostawili synowi Ludwikowi, czyli mojemu teściowi – opowiada. Zabudowania gospodarcze znajdowały się wówczas pod lasem. Mieszkańcy postanowili je przenieść bliżej domu. – Stodoła miała specyficzną budowę – wyjątkowe wiązania. Dziś już się tak nie buduje – mówi pani Zyta.
Eternit zamiast gontu
– Mąż przez wiele lat mielił zboże w pobliskim młynie – wspomina pani Zyta. Zabytkowy dom przez wiele lat zamieszkiwała szwagierka pani Zyty. Szulcowie razem z czwórką dzieci przeprowadzili się do nowego domu nieopodal. Zza firanek widać drewniany dom. Nie jest już pokryty jak dawniej gontem, ale eternitem. Fundament z jednej strony opadł. – W tym domu wciąż jest dwoje oryginalnych drzwi, szafa wmurowana w ścianę, na strychu szerokie deski bez żadnego gwoździa, zbijane drewnianymi kołkami – mówi Zyta Szulc. Zachowały się też gliniane sufity.
Gminnej kasy nie będzie
Stodoły w Czernicy już nie ma, bo gospodarze musieli ją rozebrać. Groziła zawaleniem, a właściciele gruntu nie mieli środków na remont. Podobnie jest z zabytkowym dworkiem. Budynek pod nazwą dom młynarza widnieje w gminnej ewidencji zabytków. To jednak nie wystarcza, by właściciele mogli ubiegać się o publiczne środki. Uchwała bruskiej Rady Miejskiej, oparta na stosownej ustawie, zakłada możliwość ubiegania się o dotację celową z gminnego budżetu na prace konserwatorskie i restauratorskie jedynie dla posiadaczy zabytków wpisanych do wojewódzkiego rejestru. W praktyce to oznacza, że Piotr Szulc, obecny właściciel posiadłości, o pieniądze z gminnej kasy starać się nie może.
Restauracja za tysiące
Właściciel zabytkowego dworku jest w kropce. Rozebrać budynku nie może, a na remont nie ma pieniędzy. Piotr Szulc szacuje, że renowacja pochłonęłaby jakieś 200-300 tys. zł. – Najwięcej musiałbym wydać na plany i projekty. Taniej by było nową chatę postawić niż tę remontować – mówi pan Piotr. Tym bardziej, że przy restaurowaniu zabytkowego budynku należy używać materiałów jak najbardziej zbliżonych do oryginału. Zarobić na odnowionym domu też się raczej nie da. – Myślałem o tym, żeby w środku urządzić pokoje pod wynajem, ale to mało realne.
Reklama
Dworek tylko do rozbiórki?
CHOJNICE. Szafa wmurowana w ścianę, gliniane sufity, deski zbijane kołkami. – Co dzieje się z zabytkowym domem w Czernicy? Budynek niszczeje, a to przecież dom z historią, który mógłby przyciągać turystów.
- 25.08.2008 00:15 (aktualizacja 03.04.2023 19:23)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze