Kiedy chciałem kupić chorągiewkę coby łopotała na chwałę Krzynówka i innych polskich piłkokopaczy, okazało się, że za Chiny kupić jej nie można. Łódzki producent nie przewidział boomu. Kilka dni temu zadzwoniłem do sklepu motoryzacyjnego Moto Jack II w Starogardzie Gd. Dialog z mężczyzną, który odebrał telefon, ale zapomniał się przedstawić wróżył, że biało- czerwona będzie mi towarzyszyła w powiatowych wojażach po kociewskich tryftach.
- Już nie ma, proszę pana. Ale będę miał przed osiemnastą. Były po osiem złotych, ale jak znam życie teraz będą kosztowałaby dychę - usłyszałem.
Następnego dnia pojechałem na Skarżyńskiego. Nikt nie przyznał się, że rozmawiał ze mną przez telefon. W mojej obecności ekspedientka sprzedawała flagę. Kiedy podszedłem do sympatycznego brodacza, najpierw zmierzył mnie wzrokiem, a potem z ociąganiem powiedział, ze sprzeda mi dwie flagi, i już za chwilę zażądał za nie...po 15 złotych. Nie kupiłem.
Z jeszcze większym zdumieniem obejrzałem piwo biało – czerwone, które wystawiono na ladzie lubichowskiego sklepu.
To dopiero przegięcie.! Może jeszcze wódeczka w narodowych barwach, albo i cygarety bez filtra? A na zagrychę biało- czerwona pastylka ziołowa. Na otrzeźwienie.
Handlowanie barwami narodowymi
KOCIEWIE. Piłka nożna rzuciła się na mózg? Zbiorowe szaleństwo nie ominęło felietonistów, kręgarzy, sprzedawców lodów, kelnerów, urzędników, taksówkarzy i kierowców. Szczególne piętno odcisnęło jednak na specach od reklamy i handlowcach.
- 12.06.2008 00:02 (aktualizacja 01.04.2023 10:05)
Reklama







Napisz komentarz
Komentarze