Urbanowicz: Daję z siebie wszystko

Rozmowa z Maciejem Urbanowiczem, hokeistą Energi Stoczniowca Gdańsk
 - Czy zgodzisz się z tym, że te play off będą dla was trudniejsze niż w poprzednich latach? Chyba jeszcze nigdy nie było takich oczekiwań wobec was ze strony kibiców.
- Na pewno kibice mają spore oczekiwania wobec nas. Jednak nie tylko oni mają duże oczekiwania. My sami chcemy coś osiągnąć. Chcemy zdobyć medal. Naszym celem jest stanąć na podium. Trzecie miejsce to jest w tej chwili dla mnie minimum.

- Jak oceniasz rywala, Zagłębie Sosnowiec, i wasze szanse w pierwszej rundzie?
- To na pewno najważniejszy etap rywalizacji. Żeby myśleć o medalu musimy przejść pierwszą rundę. Zagłębie to na pewno dobra drużyna. To solidny zespół, jak każdy z czołowej szóstki. Z każdym możemy wygrać, z każdym możemy przegrać w tym gronie. W tej konfrontacji przynajmniej na papierze jesteśmy faworytem. Tak wskazuje liga i tabela. Zagłębie podobnie jak my miało znakomity początek sezonu. Byli w czołówce. Potem dopadły ich kłopoty i spadli w tabeli. Liczę na kibiców, że pomogą nam w dwóch pierwszych meczach. Zdopingują nas do jeszcze lepszej gry.

- Czy w roli faworyta gra się trudniej? To chyba na was będzie większa presja kibiców?
- W pewnym sensie tak. Musimy przejść pierwszą rundę. To będą najważniejsze mecze w sezonie. Jak wygramy trzy spotkania to będziemy szczęśliwi. Nie dopuszczam do siebie myśli, żebyśmy przegrali. Nie mogę inaczej do tego podchodzić. Jak gram najważniejsze mecze to muszę do nich podchodzić z nastawienie, że je wygram.

- Odczuwasz niedosyt, że nie przystępujecie do play off z pierwszego miejsca? Przez większą część pierwszej fazy rozgrywek byliście przecież liderem.
- Szkoda, że nie udało się utrzymać pierwszego miejsca. Były różne przyczyny. Na pewno w miarę trwania sezonu nawarstwiało się zmęczeni. Nie dość, że było zmęczenie meczami, to jeszcze w naszym przypadku doszło zmęczenie podróżami. Jeździliśmy po 10-11 godzin. Po dojechaniu na miejsce tak naprawdę nie byliśmy w stanie normalnie funkcjonować, potrenować. Nie omijały nas również kontuzje. Chcieliśmy zająć pierwsze miejsce, ale nie udało się. I tak moim zdaniem długo utrzymywaliśmy prowadzenie w tabeli. Podhale grało bardzo dobrze cały sezon. Należało im się to pierwsze miejsce.

- Swoją postawą, zwłaszcza w początkowej fazie rozgrywek narobiliście kibicom sporo apetytu na medal mistrzostw Polski.
- Nie tylko kibicom, ale i sobie. Sobie chyba przede wszystkim. Uważam, że jesteśmy drużyną na minimum brązowy medal. Jeśli zagramy na właściwym poziomie to na pewno Zagłębie pokonamy.

- Z drużyn czołowej szóstki tylko z Podhalem mieliście niekorzystny bilans. To dobrze rokuje w walce o medale. Między innymi z Cracovią, która wydaje się, że byłaby waszym przeciwnikiem w ewentualnym półfinale.
- Dobrze nam się grało z Cracovią. To były zawsze ładne mecze. Były widowiskowe, padały bramki. Były przyjemne do oglądania. Na pewno dla nas jest to jakaś mobilizacja, że jak przejdziemy Zagłębie to trafimy najprawdopodobniej na Cracovię. W tym sezonie nam leży.

- Jesteś zadowolony ze swoich osiągnięć indywidualnych? Jak spojrzeć w statystyki to w każdej jesteś w czołowej dwójce.
- Statystyki są dobre, nie mogę narzekać. Robię swoje. Jak strzelę bramkę albo podam to na pewno się cieszę, ale nie jest to dla mnie priorytet, żeby w każdym meczu punktować. Nie zależy mi na tym. Ważne żeby drużyna wygrywała. Mniejszą satysfakcję mam gdy ja punktuję, a mecz jest przegrany.

- Jesteś liderem drużyny pod względem liczby minut karnych...
- Tak się złożyło. Była jedna bójka, druga. Wychodzi więc, że na pozostałe spotkania aż tak dużo tych kar nie ma. Grałem we wszystkich meczach więc było sporo okazji do złapania kar.  Gram agresywnie. Staram się dawać z siebie wszystko. W hokeju kary są zawsze.

Kibicom twój styl gry się podoba. Także to, że nie unikasz bójek, z których wychodzisz zwycięsko.
Tak to jest, że raz się bije ten, raz tamten. Bójki to nieodłączny element hokeja. Dla kibiców to dodatkowa atrakcja.