niedziela, 14 grudnia 2025 06:40
Reklama

Cudownie uzdrowiona...

UZDROWIENIE. Świętości nie da się ukryć. – W 1962 roku, po wyjściu ze szpitala, byłam przede wszystkim zaskoczona... Wobec zjawisk, które przekraczają możliwość zrozumienia, można tylko pochylić głowę albo uklęknąć... - mówi doktor Wanda Półtawska– cudownie uzdrowiona przez Ojca Pio na prośbę Karola Wojtyły.
Cudownie uzdrowiona...
Ks. Tomasz Lubaś SSP: Które stwierdzenie jest prawdziwe: „Ojciec Pio był wielkim świętym” czy też „Ojciec Pio jest wielkim świętym”?

Wanda Półtawska: – Osobiście nie mam wątpliwości, że był i jest świętym. Człowiek nie staje się świętym poprzez fakt kanonizacji, ale zostaje przez Kościół kanonizowany, ponieważ był święty. Przecież sam proces kanonizacyjny uzasadnia świętość tego właśnie człowieka – i świętości nie da się ukryć. Ludzie, którzy obcują ze świętym, widzą jego świętość. Powiedzieć można, że świętość promieniuje z człowieka, a Ojciec Święty Jan Paweł II mawiał: „Święci rodzą świętych” – i dał mi przykład świętego Franciszka.

– Kiedy po raz pierwszy usłyszała Pani Doktor o Ojcu Pio?
– O Ojcu Pio dowiedziałam się od Ojca Świętego Jana Pawła II w grudniu 1962 roku. Kiedy wrócił z sesji soborowej, spytałam go, kto to jest ten Ojciec Pio. Wtedy dowiedziałam się, że jest to włoski kapucyn, stygmatyk.

– Czy po cudownym uzdrowieniu przez Ojca Pio w 1962 roku, po powrocie do domu, Mąż i Rodzina byli świadomi tego, dlaczego Pani naprawdę wyzdrowiała? Kiedy Pani Doktor uświadomiła sobie, że było to cudowne uzdrowienie i czy można zapytać, co Pani wtedy czuła?
– W 1962 roku, po wyjściu ze szpitala, byłam przede wszystkim zaskoczona, ale to nie jest w ogóle temat, o którym chciałabym mówić – a w każdym razie nie w tak powierzchownym ujęciu. Wobec zjawisk, które przekraczają możliwość zrozumienia, można tylko pochylić głowę albo uklęknąć, a nie drążyć dziennikarskimi pytaniami.

– Pani Doktor mówiła czasem, że Ojciec Pio jest Pani prywatnym świętym. W czym to się objawia?
– Właśnie – nie tylko tak mówię, ale tak myślę. Co to znaczy? Na to, żeby zrozumieć, co to znaczy, trzeba być człowiekiem wierzącym – wierzyć w „świętych obcowanie”. Taki akt wiary daje własny kontakt z niebem, z jakimś szczególnym, wybranym świętym. Mówić o tym komuś, kto nie wierzy, to jest jak mówienie ślepemu o kolorach. Dla mnie jest to kontakt ze znaną mi osobą. Po prostu on mnie zna, a ja coś o nim wiem.

– Czy można powiedzieć, że Ojciec Pio i Karol Wojtyła mieli jakieś cechy wspólne?
– Myślę, że pomimo zasadniczych różnic można znaleźć między tymi gigantami ducha pewne podobieństwa: głębia wiary niedostępna dla zwykłego człowieka, głębia zawierzenia Matce Bożej – i to ze szczególnym odniesieniem do Tej zwanej Fatimską – obaj ujawniali kult właśnie do Niej. Pełne oddanie ludziom, chęć niesienia pomocy. Jan Paweł II mówił o sobie: Servus servorum sum. A Ojciec Pio jest wzorem wręcz heroicznego posłuszeństwa, a posłuszeństwo jest dziś cnotą zapomnianą.

– Jaki był stosunek Ojca Świętego Jana Pawła II do Ojca Pio?
- Ojciec Święty Jan Paweł II od swego pierwszego spotkania z Ojcem Pio był nim w pewnym sensie zafascynowany i już wtedy był pewny, że spotkał człowieka świętego.
Dnia 5 kwietnia 2002 roku Jan Paweł II podyktował mi list do San Giovanni Rotondo, w którym napisał m.in.: „Ojciec Pio zapisał się głęboko w mojej pamięci – pamiętam ten dzień w 1948, gdy wieczorem kwietniowego dnia jako student Angelicum przyjechałem do San Giovanni Rotondo, żeby zobaczyć Ojca Pio i uczestniczyć w jego Mszy świętej i, jeśli to możliwe, żeby się u niego wyspowiadać. (…) To pierwsze spotkanie z żywym jeszcze stygmatykiem z San Giovanni Rotondo uważam za najważniejsze i za nie w szczególny sposób dziękuję Opatrzności”.

– Co czuje dziś, po latach, osoba cudownie uzdrowiona przez Ojca Pio?
Pytanie takie nie ma sensu. Nie można oderwać tego, co czuję dziś, po 46 latach, od tego, co czułam dotąd, bo nie są to przeżycia chwilowe. Zresztą nie chodzi w ogóle o odczuwanie, ale o sens życia. Ojciec Pio wszedł w historię mojego życia i jest w nim. Życie jest procesem i to, co wpływa głęboko na sens życia, zostaje na zawsze i trwa w nim po prostu w każdej chwili.

– W tym roku przypada 40-lecie śmierci Ojca Pio, a jego ciało wystawione będzie na widok publiczny. Czy wybiera się Pani do San Giovanni Rotondo? Warto zachęcać innych, aby tam pojechali?
Nigdy nie wybieram się specjalnie do San Giovanni Rotondo, ale zawsze, kiedy jestem w Italii, staram się tam wpaść. Mam tam zresztą swoje przywileje – Ojciec Gwardian daje mi klucz do celi Ojca Pio i mogę tam spokojnie pobyć w miejscu świętym. Bo miejsca nabierają świętości przez obecność świętych.
Oczywiście warto jeździć do miejsc świętych – znacznie bardziej niż do zwykłych terenów turystycznych. Miejsce, ziemia, nasiąka niejako promieniowaniem świętych. Każdy człowiek pragnie mieć swoje święte miejsce. Jan Paweł II powiedział do Polaków: „Każdy ma swoje Westerplatte”. Teraz Polacy mają swoje miejsce święte – grób Jana Pawła II, a oprócz niego także San Giovanni Rotondo.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

jasiu 04.03.2008 20:18
a gdzie w tym jest Osoba Boga, czy to nie Bóg uzdrawia.. bajery i nic po za tym

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.
Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie małe

Temperatura: 7°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1021 hPa
Wiatr: 20 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama