Premier Tusk od dawna prowadzi grę z kościołem. I nie chodzi mu w tej grze wcale o uporządkowanie kwestii finansowania. Chce, przede wszystkim, osłabienia kościoła pod względem finansowym i prestiżowym. W sytuacji, gdy kościół nie wspiera rządów PO, albo w najlepszym przypadku zachowuje do nich duży dystans, osłabienie kościoła jest więc uderzeniem w środowiska polityczne wrogie rządowi. Ale przeforsowanie rządowego projektu finansowania kościoła na pewno przyniosłoby mu uznanie liberalnej i lewicowej Europy. Bo wtedy Tusk pokazałyby, że jest twardym politykiem, gdyż nawet w tak konserwatywnym kraju, jakim jest nadal postrzegana na Zachodzie Polska, był w stanie zreformować system finansowania kościoła. Dzięki temu mógłby wzmocnić swoją pozycję w UE, co byłoby cennym kapitałem w perspektywie jego dalszej kariery politycznej. Jednak na razie Tusk postanowił zaczekać z forsowaniem reformy systemu finansowania kościoła. Nie zamierza tego robić teraz, gdy po raz pierwszy od kilku lat wyraźnie tąpnął poziom społecznego poparcia dla jego rządu (do tej pory poparcia zawsze w miarę stabilnego). Do spraw finansów kościoła Tusk wróci tylko wtedy, gdy uzna, że przełoży się to na wzrost poparcia w społeczeństwie – uważa dr Leszek Pietrzak.
Więcej na ten temat w kolejnym numerze „Gazety Finansowej”







Napisz komentarz
Komentarze