poniedziałek, 22 grudnia 2025 05:37
Reklama

O wieczerzy wigilijnej pod strzechą

Jak dawniej na Pomorzu świętowano Boże Narodzenie? Okazuje się, że domostwa odwiedzały barwne korowody kolędników, wśród których był i diabeł i dziad z babą. Podczas 6-tygodniowego Adwentu gruntownie sprzątano domy, a na stołach wigilijnych musiała stać… nieparzysta liczba potraw.
O wieczerzy wigilijnej pod strzechą

- Adwentowe wyciszenie, skupienie oraz zadumę przerywały odwiedziny kolędników  – mówi Małgorzata Kruk z Sekcji Miasta Tczewa Miejskiej Biblioteki Publicznej w Tczewie. - Dzisiaj kojarzą nam się oni z dziećmi noszącymi szopkę i śpiewającymi kolędy, ale jeszcze gdzieniegdzie na wsiach spotkać można ich  barwne korowody.

„Chodzenie po gwizdawce”

Były ona popularne na kociewskich wsiach, gdyż w miastach zwyczaj ten zanikł w drugiej połowie XIX stulecia. Na czele pochodu szedł gwiazdor (lub gwiazdka w przypadku dziewczyn), a za nim maszkary zwierzęce: koza, kozioł, koń, wilk, bocian, niedźwiedź, krowa, byk oraz ludzie: dziad z babą, kominiarz, Cygan, Żyd, wojak i postacie ze świata nadprzyrodzonego: anioł, diabeł oraz śmierć z kosą.

Całość dopełniali muzykanci, grający np. na harmonii, diabelskich skrzypcach i burczybasie. Progi domostwa pierwszy przekraczał gwiazdor prowadzony przez anioła, a na końcu kroczył diabeł ze śmiercią. „Ofiarą” kolędników padały dzieci oraz panny na wydaniu. Te pierwsze musiały wykazać się znajomością pacierza, za co otrzymywały piernikowe ciastka z dziurką – wspaniałe ozdoby na choinkę. Gdy modlitwy nie znały, były smagane rózgą przez dziada z babą. Panny musiały uważać na łydki dziobane przez bociana oraz twarze, które smolił sadzami kominiarz z diabłem. Gwiazdor rozsypywał słomę po podłodze, którą w wigilijną noc gospodarz obwiązywał drzewa. Za „chodzenie po gwizdawce” kolędnicy otrzymywali piernikowe ciasteczka. W miastach było i jest nadal popularne „chodzenie z szopką”, niegdyś wykonaną z drewna lub tektury z figurkami drewnianymi lub glinianymi albo nawet szmacianymi kukiełkami. U boku szopkarza szedł grajek.

Zupa brzadowa i śledź z bulwami

- Podczas Adwentu przygotowywano się nie tylko  duchowo na przyjście Pana Jezusa, ale należało też zadbać o porządek w domostwie – informuje Małgorzata Kruk. - Tym bardziej, że w czasie Świąt obowiązywał zakaz wykonywania wszelkich prac domowych, nawet gotowania, zmiatania czy ścielenia łóżka.

Gdy nadszedł dzień 24 grudnia, od białego rana aż do wieczora poszczono, powstrzymując się od jedzenia. Na Kociewiu wieczerzę zaczynano nie wcześniej niż po godz. 16.30. Stół z białym obrusem i sianem pod nim był najważniejszym elementem w świątecznej przestrzeni domu.

- Liczba potraw powinna być nieparzysta, co może niejednego czytelnika zaskoczyć, bowiem na ogół słyszymy o 12 potrawach – zdradza Małgorzata Kruk. - Oczywiście zostawiano dodatkowe nakrycie dla wędrowca, osoby nieobecnej z rodziny, samotnego gościa czy też duszy zmarłego krewnego. Wieczerza wigilijna pod kociewską strzechą była dosyć skromna. Czasem na stole gościł tylko śledź z bulwami (ziemniakami). U bogatszych bywały inne ryby, kluski z makiem, chudy żur lub barszcz, kapusta z grzybami, pierogi z kapustą, groch z kapustą, fasola, siemię konopne. Nie znano tak popularnej w innych regionach zupy migdałowej i oczywiście kutii, która przybyła do nas ze Wschodu. Za to pomorską specjalnością była zupa brzadowa, czyli z suszonych owoców. Podstawowym składnikiem wigilijnego kompotu były owoce ogrodowe i leśne, okraszone ździebkiem twardego cynamonu i kilkoma goździkami, które potrzebne były tylko do smaku.

Zamiast opłatka - podpłomyk

Kiedyś uczestnicy wieczerzy wigilijnej nie dzielili się opłatkiem, tylko podpłomykiem, czyli obrzędowym przaśnym plackiem.

- Wigilia była również wieczorem wróżb – opowiada Małgorzata Kruk. - Jedna z najpopularniejszych polegała na wyciąganiu przez dziewczyny i chłopców źdźbeł siana spod obrusa. Jak pisze Roman Landowski w książce „Dawnych obyczajów rok cały. Między wiarą, tradycją i obrzędem” zielone źdźbło oznaczało rychły ożenek, w najbliższych zapustach, żółte – dłuższe czekanie, a czarne – niezbyt optymistyczne – brak szans na ślub w nadchodzącym roku.

Oczywiście śpiewano kolędy i pastorałki, czyli pieśni o narodzeniu Chrystusa wzbogacone wątkami z życia codziennego. Strojenie choinki w naszym regionie zakorzeniło się dopiero na początku XX wieku (do Polski choinka przywędrowała z Niemiec na przełomie XVIII i XIX w.). To bardzo wysokie drzewko ozdabiano kolorowymi łańcuchami, żołędziami, orzechami, czerwonymi jabłuszkami, zasuszonymi owocami leśnymi, gwiazdkami, ciasteczkami w kształcie gwiazdek i zwierzątek. Przed północą spieszono na pasterkę, a drogę oświetlały zapalone w oknach świece, bo jak mówiono „Pan Jezus się narodził, Dzieciątko Boże, jasność – i w domu niech będzie jasność”, oraz płonące łuczywa umieszczone wysoko w narożach zagród, by nikt się nie zagubił.

 

Święcenie owsa

W drugim dniu Świąt Bożego Narodzenia wspominamy w Kościele katolickim pierwszego męczennika – Świętego Szczepana. Tego dnia ksiądz święcił owies; obrzucano nim kapłana na pamiątkę patrona tego święta, który poniósł śmierć prze ukamieniowanie. Obrzucano również poświęconym zbożem siebie nawzajem, aby zapewnić urodzaj i pomyślność. Roman Landowski podkreślił w ww. publikacji, iż ten zwyczaj jeszcze do niedawna był praktykowany na południu Kociewia. Jednak zboże było przeznaczone głównie dla koni.



Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
zachmurzenie umiarkowane

Temperatura: 5°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1022 hPa
Wiatr: 4 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama