Niedawno pisaliśmy o problemie działkowców z Rodzinnych Ogrodów Działkowych Kasprowicza i Kociewie. Przypominamy... Rodzina Nagórskich otrzymała zwrot gruntów, na których akurat owe ogrody się znajdują. Pozwoliła po wygranych sprawach sądowych użytkować działkowcom ziemię do końca tego roku. Działkowicze oczywiście musieli ten wyrok przyjąć, ale – zważywszy, że w momencie powstawania ogrodów w 1968 r. nic o tej własności nie wiedzieli - czują się oszukani. I domagają się rekompensaty.
Domagają się, bo mają na tej ziemi swoje mienie (altanki, zagospodarowane działki, chodniki, drzewka, krzewy itp.). Czy mają szansę ją otrzymać?
W ubiegłym tygodniu odbyło się w tej sprawie spotkanie. Miało być czterostronne: działkowcy – rodzina Nagórskich – Starostwo Powiatowe jako reprezentant skarbu państwa – Urząd Miasta Starogard (który dawał rodzinie Nagórskich 6 propozycji gruntów do zamiany za ww. ogrody). Niestety, na spotkanie nie przybył nikt z rodziny Nagórskich ani ich adwokat od lat prowadzący sprawę. Po wysłuchaniu prawnika Starostwa oraz prezesa Zarządu Wojewódzkiego ROD postanowiono przez Zarząd Okręgu skierować sprawę do sądu w celu określenia, kto działkowcom będzie płacił odszkodowanie (1,4 mln zł za majątek działkowców i majątek ich organizacji) – czy skarb państwa, czy Nagórscy. Działkowcy liczą na to pierwsze, gdyż ziemię przydzielił przecież skarb państwa, który – jak mówią - powinien poczuwać się do sprawiedliwego zakończenia tej całej sprawy. Z drugiej strony – ustawa z maja 2005 r. mówi, że osoba zabiegająca o zwrot własnych gruntów powinna wypłacić dotychczasowym użytkownikom nieruchomości odszkodowanie za poniesione przez nich nakłady. Były takie przypadki w Poznaniu i Gdyni. Tam zarządy ROD sprawę o odszkodowanie z właścicielami wygrały.
Na razie w całej tej powikłanej przez historię sprawie (ziemię wzięli po wojnie Nagórskim komuniści, przeznaczyli ją na ogródki działkowe, co mają do tego działkowcy?) zapowiada się na pat. Tak - pat, gdyż jeżeli rodzina Nagórskich dajmy na to w nowym roku zamówi buldożer i zniesie z powierzchni ziemi wszystkie altanki, drzewka itp., to przecież zniszczy cudze mienie. Co z kolei doprowadzi do nowych spraw w sądzie. Działkowcy swojego też nie wezmą, bo jak i gdzie? Prawdopodobnie Nagórscy znowu będą musieli czekać, aż sąd definitywnie rozstrzygnie, kto zapłaci odszkodowanie działkowcom dwóch ogrodów.
A może warto wrócić do kompromisu, jaki zaproponowało miasto (chodzi o zamianę gruntów)? Albo przynajmniej przedłużyć okres użytkowania przez działkowców owych ogrodów do momentu wydania wyroku w sprawie odszkodowań? Byłoby to z obu stron najlepsze rozwiązanie. Nikt by nie ponosił koszów za ewentualnie zdewastowane ogrody, a sami działkowcy nie byliby potraktowani niesprawiedliwie z obu stron. Warto chyba wczuć się w ich sytuację – co oni mają robić od nowego roku? Już teraz czują się oszukani.
Reklama
Domagają się rekompensaty, ale kto ją da?
STAROGARD GD. Działkowcy czują się oszukani.
- 29.09.2008 00:50 (aktualizacja 05.08.2023 20:28)
Reklama






Napisz komentarz
Komentarze