Wczoraj po godz. 14.00 dowiedziałem się od Romana Jabłońskiego mojego przyjaciela o śmierci (13 kwietnia) Jego Matki Charlotty Treder, od 1945 po mężu Degler, zaś od 1948 roku jako Szarlotta "Bi Bi", a formalnie Kornelia Jabłońska (1926-2013) - urodzonej w Kolbudach Dolnych.
Pogrzeb w czwartek 18 kwietnia 2013 r. o godz. 13.30 we Wrzeszczu w nowej kaplicy na Srebrzysku.
Olga Dębicka w swojej książce "Fotografie z tłem. Gdańszczanie po 1945 roku" (Gdańsk 2003) poświęciła jej rozdział "Słuchaj Bi Bi". Wcześniej w Pałacu Opatów wspólnie z Anielą Śliwką (proj. plastyczny Grażyna Tomaszewska-Sobko) zaprojektowaliśmy wystawę "Koniec i początek. Prywatne kolekcje fotograficzne. Gdańsk 1945-55" gdzie pokazaliśmy m.in. fotografie i dokumenty z archiwum Szarlotty Jabłońskiej. Trzy lata później te same materiały utrwaliliśmy z Anielą Śliwką w niepowtarzalnym albumie "Koniec i początek. Gdańsk 1945-1955" (proj. graf. Joanna Kwiatkowska). [Nagroda Artusa dla Książki Roku 2000 w woj. pomorskim]
Mąż Charlotty Helmut Degler zmienia w 1948 roku nazwisko na nazwisko panieńskie swojej babki a imię na Henryk. Od tego czasu znany jest jako Henryk Hubertus Jabłoński (1915-1989) - gdański muzyk, wykładowca kompozycji w PWSM i kompozytor. Popularny jest do dziś z wielu przebojów "Pierwszy siwy włos", "Rozstanie z morzem" i innych, a także jako twórca muzyki poważnej, w tym symfonicznej.
Synom Romanowi, Michałowi i Ludwikowi z rodzinami (wszyscy są muzykami) składam serdeczne słowa współczucia i wielkiego żalu po śmierci Wspaniałej Kapłanki Domowego Ogniska - czuwającej do ostatka nad rozproszoną po świecie Rodziną - za pomocą Skypa,
ŻEGNAJ SZARLOTTO,
miłośniczko i znawco muzyki, nauczycielko niemieckiego, znawco Gdańska, przyjaciółko artystów, szczególnie muzyków.
Przyjaźń moja z Szarlottą i Henrykiem Jabłońskimi zaczęła się w 1971 roku za sprawą młodego kompozytora Henryka Czyżewskiego, wkrótce poznałem ich syna wiolonczelistę Romana - stąd wiele fotografii i stałe kontakty.
Niedawno Charlotta zadzwoniła do mnie ze świątecznymi życzeniami (nie umiem dzisiaj określić daty) - podczas długiej rozmowy padła z jej strony propozycja przejścia ze mną na "ty" (co z Henrykiem uczyniliśmy w 1971 roku - załączam zdjęcie - sfatygowane stałym eksponowaniem). Umówiliśmy się wówczas, że podczas rozmowy przejdziemy na ty wirtualnie, zaś w realu przy najbliższej okazji...
No i tak się nie zostało - bardzo tego teraz żałuję i mocno się wstydzę...








Napisz komentarz
Komentarze