- Od momentu zakupienia obrazu „Portret kupca gdańskiego” Louisa Sy z 1848 roku, do publicznego ogłoszenia przez panią 16 kwietnia 2013 r. w Wielkiej Hali Dworu Artusa w Gdańsku kim jest sportretowany, minęło niespełna trzy miesiące.
- Już w trakcie pierwszej prezentacji obrazu w styczniu 2013 roku w Wielkiej Hali Dworu Artusa w Gdańsku – a zobaczyłam wtedy portret ten po raz pierwszy – przyszły mi na myśl dwa nazwiska znanych, ważnych przedstawicieli kupiectwa gdańskiego, pochodzenia angielskiego. Graficzny portret jednego z typowanych przeze mnie postaci, mam na myśli Aleksandra III Gibsona, znajduje się w zbiorach Biblioteki Gdańskiej PAN. W swej fizjonomii całkowicie jednak różni się od postaci ukazanej na obrazie. Natomiast drugie nazwisko od jakiegoś już czasu wzbudzało moje zainteresowanie, a to w związku z relacjami o jego społecznej działalności w Gdańskim Towarzystwie Przyjaciół Sztuki (Danziger Kunstverein, które w 1835 roku zakładał Johann Carl Schulz), o jego cechach charakteru, sposobu bycia, a co równie ważne o jego działalności jako karykaturzysty. Przygotowując teksty do Katalogu wystawy na temat Johanna Carla Schultza, najważniejszego artysty XIX wiecznego Gdańska, która odbyła się w Malborku w 2009 roku, napotkałam dedykację ostatniego albumu rycin tegoż artysty dla Stoddarta. Ostatnio ponownie zagłębiałam się w środowisko artystyczne Gdańska pod berłem pruskim, tym razem w związku z artykułem dotyczącym rysownika, Augusta Lobegotta Randta, który przekazał naszejBibliotece swoje akwarele z widokami Gdańska i okolic. Artykuł ten ukazał się w czerwcu 2012 roku w pracy zbiorowej” Tradycjonalizm i neotradycjonalizm w sztuce XIX i XX wieku na Pomorzu”. Przy tej okazji przeglądałam wiele publikacji dotyczących wystaw. W jednym z nich natrafiałam na reprodukcję zbiorowego portretu malarzy gdańskich w domu Stoddarta z 1862 roku, wykonanego przez Otto Brausewettera. Dyrektorowi Muzeum Historycznego Miasta Gdańska Adamowi Koperkiewiczowi przekazałam swoje przekonanie o identyfikacji portretowanej osoby. Jakiś czas później zostałam poproszona o podzielenie się wiedzą na ten temat z szerszą publicznością. Przypuszczenie, że na portrecie autorstwa Luisa Sy jest John Sprot Stoddart, potwierdziło się po przyjrzeniu się obrazowi „Wieczór malarzy” Otto Brausewettera, który kilka lat temu powrócił do Muzeum Narodowego w Gdańsku. Poza tym, w Bibliotece Gdańskiej znajduje się również portret Stoddarta, reprodukcja z późniejszego okresu jego życia. Tu jeszcze wyraźniejsze jest podobieństwo do postaci na obrazie.
- Warto powiedzieć więcej na temat obrazu „Wieczór malarzy” Otto Brausewettera.
- Obraz Otto Brausewetter namalował w 1862 roku w domu Johna Sprota Stoddarta. Czy była to już w jego willi we Wrzeszczu, nie można przesądzić. Raczej był to dom przy ul. Ogarnej, lecz nie pod numerem 94, gdzie mieściła się firma Gibsone & Co, lecz pod numerem 60 lub 64. John występuje jako gospodarz, obok stoi jego najstarszy syn, Francis Blair,. nalewający wino do kieliszka Wilhelma Augusta Stryowskiego, siedzącego po prawej stronie obrazu. Pozostali malarze, zgrupowani po lewej to: Panzer, Carl Scherres oraz Otto Brausewetter. Zapewne takie towarzyskie spotkanie, jedno z wielu jakie się odbywały. Stoddart zajmuje centralne miejsce na tej kompozycji. Ukazany jest frontalnie, z lekkim skrętem głowy w lewo, w przeciwieństwie do pozostałych postaci zgrupowanych po bokach. Wyróżnia się ożywionym wyrazem twarzy i gestykulacją zwróconą z wyraźną życzliwością w kierunku Panzera. Podobną otwartość w spojrzeniu widać na portrecie malowanym przez Louisa Sy.
- Czy znane są okoliczności przybycia Johna Sprota Stoddarta z Edynburga i osiedlenia się w Gdańsku?
- Przyjechał do Gdańska w 1832 roku jako początkujący w zawodzie, młody kupiec. Być może wybrał Gdańsk, nakłoniony przez przedstawiciela nowoczesnej gdańskiej firmy armatorsko-spedycyjnej Gibsone & Corporation, jednej z większych w mieście, która zajmowała się eksportem zboża do Anglii. Jej założyciel Aleksander III Gibsone uczył się zawodu kupieckiego w Anglii i Szkocji. Gibsonowie mieszkali od pokoleń w Gdańsku, byli kupiecką rodzina, której przedstawiciele angażowani byli również do działalności dyplomatycznej na rzecz Prus i Anglii. John Sprot Stoddart wszedł do spółki Aleksandra III Gibsona, Gibsone & Co. Przedsiębiorstwo to miało swój kantor przy ul. Ogarnej 94, w rodzinnym domu Gibsona. Nie była to jedyna jego firma. Po przedwczesnej śmierci w 1853 roku, Stoddart przejął w niej kontrolę, a w 1874 notowany jest jako jej właściciel. W 1880 roku kantor firmy mieścił się już przy Ogarnej 64.
- Z portretu patrzy na nas Stoddart przystojny, inteligentny, wrażliwy, zamożny.
- Jest to oficjalny portret o walorach reprezentacyjnych, który odzwierciedla pozycję społeczną portretowanego. Ten rodzaj portretu zamawiała bogata klasa kupiectwa w całej Europie. Stanowił on jedną z form społecznej nobilitacji. Często portrety takie były wykonywane w naturalnej wielkości na tle wytwornego wnętrza, z czym mamy tu do czynienia. W na pozór swobodnej pozie, co nie jest do końca prawdą, bo jest ona w gruncie rzeczy bardzo wyraziście wystudiowana, a portretowany ukazany wraz z odpowiednimi atrybutami. O profesji portretowanego świadczy figurka Hermesa, o zamożności – luksusowe meble, napis Danzig dowodzi o miejscu powstania obrazu. Niemniej wyraziście, aczkolwiek równie realistycznie, malarz ukazał subtelny rysunek twarzy. Artysta skupił się na oddaniu społecznej pozycji modela, nie zaniedbując przy tym, a wręcz wydobywając jego cechy charakteru, jak: pewność siebie, żywość umysłu, otwartość na kontakty z innymi ludźmi, krótko mówiąc – ekstrawertyczną osobowość. Stoddart znany był z tego, że sprawy, z którymi inni nie mogli sobie poradzić, załatwiał z humorem, dowcipem sytuacyjnym, otwartością do ludzi, czasem namalował kontrahentowi karykaturę, więc przekonywał jeżeli nie słowem, to ręką, rysując karykatury, ujmował ludzi. Być może niejedną karykaturę rozdał wśród swoich interlokutorów. Lubił rysować, głównie wykonywał rysunki gwaszowe lub akwarelowe, miał dobrą kreskę, potrafił uchwycić rys charakterystyczny postaci, sam siebie również sportretował. Stoddart interesował się sztuką i zagłębiał się w jej tajniki. Nie wiemy czy był także kolekcjonerem. Jego wrażliwość i błyskotliwość umysłu odegrały znaczącą rolę przy tworzeniu malarskiego portretu. .
- Zachowały się rysunki Stoddarta?
- Tak, do 1945 roku w Muzeum Miejskim w Gdańsku, przetrwało ich około stu pięćdziesięciu. Z tej liczby po 1945 roku tylko dwa albo trzy zaginęły, w tym jego autoportret. Pozostałe znajdują się w zbiorach Muzeum Narodowego w Gdańsku. Możemy się pochwalić, że w Bibliotece Gdańskiej znajdują się także jego trzy rysunki, które były jeszcze przed wojną. Dwie przedstawiają karykatury malarza Juliusa Gretha, a jedna kupca gdańskiego Benjamina Toennigesa. Jak można sądzić, na swoich rysunkach uwiecznił prominentne postacie dla Gdańska jego czasów. Bardzo ważne jest, by prace te zostały wyciągnięte z magazynu i choć raz pokazane publiczności.
- Czy Stoddart znał malarza Luisa Sy, u którego zamówił swój portret?
- Bez wątpienia. Malarz Louis Sy, który przybył z Berlina w 1845 roku, jako absolwent tamtejszej Akademii Sztuk Pięknych, należał do elity artystycznej miasta. Uzyskiwał zlecenia tak od władz miasta i kupców zrzeszonych w Bractwach Dworu Artusa jak również od wspólnot protestanckich. W mieście pozostał do swojej śmierci w 1887 roku, obejmując tu stanowisko profesora Szkoły Sztuk Pięknych i Rzemiosła oraz kustosza i konserwatora w Muzeum Miejskim. W czasie powstania portretu panowie musieli się spotykać podczas spotkań członków Towarzystwa Przyjaciół Sztuki w Gdańsku – Danziger Kunstverein. Spotykali się także z okazji wystaw sztuki systematycznie urządzanych przez to stowarzyszenie. Stoddart po dziesięciu latach pobytu w Gdańsku cieszył się takim zaufaniem miejscowych elit, że wszedł w skład zarządu tego stowarzyszenia i pełnił tę funkcję aż do 1883 roku.. Pierwszą kadencję pełnił razem z Johnem Simpsonem, też Anglikiem, znanym kolekcjonerem dzieł sztuki i Wilhelmem Friedrichem Zernecke, skarbnikiem Zarządu Miasta, osobą bardzo wpływową i kreatywną na polu kultury. Zernecke był autorem przewodnika po Gdańsku wydanego w 1843 roku „Cały Gdańsk za 20 srebrnych groszy”, przetłumaczonego na język polski przez Aleksandra Masłowskiego i Romana Konwalda w 2010 roku.
- Kim była żona naszego bohatera?
- John Sprot Stoddart ożenił się w 1838 roku z Emilią MacLean córką Szkota, którego rodzina przybyła do Gdańska przed wielu laty, a matka gdańszczanką z domu Julie Anette Schlander, zmarłą zapewne przy porodzie córki. Mieli troje dzieci, najstarszy syn Francis Blair, uwieczniony później na portrecie z 1862 roku, urodził się w 1841 roku, przejął firmę po ojcu. Z czasem , gdy firma straciła rentowność uległa rozwiązaniu, lecz Francis Blair dalej działał w radzie nadzorczej Korporacji Kupców w Gdańsku i podobnie, jak jego ojciec, interesował się sztuką. Zmarł w 1921 roku. Córka Johna Sprota wyszła za mąż za dyrektora szkoły. Z tego związku urodził się syn.
- Od kiedy Stoddart z rodziną zamieszkali w rezydencji we Wrzeszczu?
- Można stwierdzić z całą pewnością, że adres - Langfuhr 43 - pojawia się w 1880 roku.
- Czy wiadomo, gdzie został pochowany?
- Zmarł w 1892 roku, więc został pochowany zapewne na jednym z nieistniejących już cmentarzy we Wrzeszczu, lub przy placu Zebrań Ludowych. To wymagałoby jeszcze dalszych poszukiwań.
- Czy żyją gdzieś potomkowie Stoddarta?
- Syn zmarł w 1923 roku i nic nie wiadomo o jego potomstwie. Wiemy jedynie o wnuku Stoddarta, synu córki. Wiele wątków wymaga jeszcze dalszych poszukiwań. Teraz Moim zadaniem było zidentyfikować postać przedstawioną na obrazie. Nie wykluczam, że napiszę tekst o tym portrecie. Ciekawym wątkiem jest także twórczość rysunkowa ojca Johna Sprota, Springle Stoddarta, zmarłego w 1848 roku, który służąc w marynarce angielskiej, awansował do stopnia admirała. Uzdolniony artystycznie wykonywał podczas rejsów rysunki, które przekazał królowej Wiktorii. Mają znajdować w się one British Museum. To po nim uzdolnienia artystyczne odziedziczyły dzieci i wnuki. Stoddart zafascynował mnie i ujął swoją wszechstronną osobowością, autentycznym zainteresowaniem sztuką, która bez wątpienia wywarła wpływ na grono ludzi w Gdańsku, wśród których się obracał.









Napisz komentarz
Komentarze