Krystyna Łubieńska: „Głos miał, ma wspaniały”
„Wiersze Gostomskie” Wiesław Nowicki pisał kilka lat przed śmiercią w letniskowym domku w Gostomku na Kaszubach. Tomik ukazał się nakładem wydawnictwa „Region”.
Podczas promocji książeczki w Nadbałtyckim Centrum Kultury w Gdańsku na temat autora wypowiadali się przedstawiciele świata kultury, przyjaciele Wandy Neumann i Wiesława Nowickiego. Wybrane wiersze czytali żona i Jarosław Tyrański, aktor Teatru Wybrzeże. Solo na skrzypcach utwory własne, w tym poświęcony Ojcu, zagrała Ewelina Nowicka, córka.
- Wiesiek był niezwykle dowcipny, miał szalone poczucie humoru - powiedziała Krystyna Łubieńska, aktorka. – Graliśmy razem w kilku sztukach, w „Teatrze odwiecznej wojny” Jewreinowa, w reżyserii Stanisława Hebanowskiego, na scenie Teatru Wybrzeże, potem ten spektakl cenzura nam zabrała.
Miał piękny głos, ma, bo głos zostaje, stwierdziła, w radiu czytali „Pierścień wielkiej damy” Norwida i nic dziwnego, bo głos miał wspaniały, podkreśliła Łubieńska.
- Dziękuję ci Wando za ten tomik i spotkanie, że mogliśmy poznać innego Wieśka z jego wspaniałą filozofią życia, jestem zachwycona!
Łucja Sobczak: „Wiele nam dał na początku drogi artystycznej”
- Jestem ogromnie wzruszona, dziękuję ci Wando, że w tak trudnym momencie zdobyłaś się na trud i książka powstała – powiedziała Łucja Sobczak, która wraz z Brunonem Sobczakiem, mężem, tworzą znaną parę artystów scenografów, mają w dorobku ponad sto realizacji. – Poznaliśmy Wieśka z Brunkiem w 1978 roku, przyszedł do nas jako sekretarz literacki Teatru Wybrzeże i zaproponował wspólną pracę nad Strindbergiem.
To była jedna z pierwszych scenografii Łucji i Bronona Sobczaków. Wiesiek w trakcie pracy dyskutował z nimi, tak wiele im dał na początku artystycznej drogi. Główna rolę grała przepiękna aktorka, Wanda Neumann, żona Wiesia.
Halina Słojewska: „W aurze opinii Stanisława Hebanowskiego”
- Doznałam olśnienia na tym wieczorze, kocham i znam Kaszuby, natomiast nie znałam wierszy Wieśka, dzięki jego wierszom Kaszuby przyszły do nas, za to bardzo wam dziękuję - powiedziała Halina Słojewska, aktorka. – Wanda i Wiesiek przybyli do teatru w aurze opinii Stanisława Hebanowskiego, on dawał im glejt artystyczny, a kim był dla nas, wszyscy wiemy, to była najwyższa półka, jeżeli on wprowadził dwoje nowych aktorów do swojego teatru, to już coś znaczyło.
Parę razy trójka aktorów: Słojewska, Neumann, Nowicki, grała razem, opinia o wyrazistym aktorstwie Wandy i Wiesława sprawdzała się, stwierdziła Słojewska. Ale w przypadku Wieśka ważne było nie tylko aktorstwo, ale i jego ciekawość świata. Tematy, które poruszał, z którymi przychodził, pytał, rozmawiał, wiązały się nie tylko z aktorstwem, dotyczyły życia, literatury, sztuki w szerokim pojęciu.
- Wieczór dzisiejszy i muzyka w wykonaniu Eweliny, która również mnie zachwyciła, kazała mi myśleć o tym, że musiała między ojcem i córką istnieć jakaś specjalna więź, dziękuję, bardzo przeżyłam dzisiejsze spotkanie – zakończyła wypowiedź wzruszona Halina Słojewska.
Zygmunt Rychert: „Zaimponował mi, że tak się pasjonował muzyką”
- W ciągu wielu lat działalności dyrygenckiej spotkałem wielu wspaniałych ludzi, że wymienię chociażby Witolda Rowickiego, mojego pierwszego mistrza, Marię Fołtyn, wielką pasjonatkę polskiej kultury, którą krzewiła na całym świecie, Wandę Wiłkomirską, ambasadora sztuki na wszystkich kontynentach – powiedział Zygmunt Rychert, dyrygent i kompozytor. - Czwartą postacią, która mi się wryła w pamięć, był Wiesław Nowicki.
Rychert poznał Nowickiego kilkanaście lat temu, kiedy po którymś z koncertów w Filharmonii Bałtyckiej podszedł do niego i zwrócił uwagę, że są obszary polskiej muzyki nie odkryte, dotyczy to utworów, z którymi historia obeszła się niełaskawie. Powstania, wojny i inne wypadki losowe spowodowały, że niektóre kompozycje pozostały zaledwie w szkicach i to nawet niekompletnych, kontynuował Rychert. Zaimponował mu Nowicki tym, że jako literat, człowiek teatru, tak się pasjonował muzyką i jemu, szefowi Filharmonii, sądzącemu, że wie o muzyce prawie wszystko, wskazał, że literatura muzyczna jest bogatsza, niż mu się wydawało.
- Na pierwszy ogień poszedł nie ukończony "Koncert Skrzypcowy" Ludomira Różyckiego, czołowego polskiego przedstawiciela Młodej Polski, istniał on w szkicach w Warszawie, nie wiem, jakim cudem pan Wiesław go wydobył – kontynuował Rychert. – Przyniósł mi kserokopię, w której była kompletna partia skrzypcowa i może połowa partii fortepianowej, resztę trzeba było dokomponować.
Nie raz mnie jeszcze zainspiruje?
- Dorabiałem to na leżaku na tarasie, byliśmy w trakcie budowy, w domu hałasował telewizor, mnie troszkę przeszkadzały ptaszki, szum potoku, żaby, bo mieszkamy na wsi, ale to mnie zainspirowało, bo instrumentując i komponując do końca ten koncert, zamieściłem klimaty impresjonistyczne – kontynuował Zygmunt Rychert. Prawykonanie odbyło się w Gdańsku, symptomatyczne, obok tego koncertu Ludomira Różyckiego, znalazła się Symfonia z Nowego Świata Dworzaka. Z Eweliną Nowicką wykonali program w kilku miastach w Polsce i w Czechach, nagrania dokonali z Narodową Orkiestrą Polskiego Radia w Katowicach.
- Potem drogi pan Wiesław zaproponował mi, abym wziął się za Paderewskiego, też nie ukończony koncert Skrzypcowy, tak mi się to wszystko spodobało, że już z własnej inicjatywy zacząłem się interesować polonezami Tadeusza Kościuszki, Kościuszko grał trochę na fortepianie, popełnił miniaturki, które odkryłem w jego domu w Szwajcarii.
Rychert zinstrumentował kolejne nieznane utwory, Lista, Chopina i dalej zajmuje się tą działalnością, którą zaraził go Nowicki. Rok temu w maju rozmawiali, Wiesław zachęcał go do popełnienia następnych instrumentacji, trochę się skarżył, mówił, że jest przeziębiony i idzie na dwa dni do szpitala.
- Powiedziałem, dobrze, ja też wyjeżdżam na kilka dni, przeszliśmy wtedy na ty, mieliśmy wkrótce się spiknąć i planować konkretnie, ale to była nasza ostatnia rozmowa – zakończył wypowiedź Rychert. – Ale myślę, że drogi Wiesław, jeżeli patrzy teraz na nas z góry, nie raz mnie jeszcze zainspiruje, obiecuję pani Wando, że się za to wezmę z pasją.
Hanna Dyktyńska:
- Stanisław Hebanowski wybrał Wiesława Nowickiego na sekretarza literackiego również po to, żeby opracowywał programy teatralne, które miały inny charakter, niż dzisiejsze - powiedziała Hanna Dyktyńska, polonistka, teatrolog. – Programy przez niego przygotowywane były bardzo bogate, czasami liczyły 40 stron, pan Wiesław, redagując programy, również pisał artykuły.
W programach tych znajdowały się teksty o: autorze, sztuce, epoce, często, znajdowały się w nich myśli ludzi z epoki. Nowicki wprowadził do swoich programów dwa cykle: „Z historii dziejów sztuki aktorskiej” i „Historia sceny Teatru Wybrzeże”.
- Młode pokolenie zachęcam do sięgnięcia do programów teatralnych rodziców, jest to wspaniała lektura na temat historii teatru, nie tylko Teatru Wybrzeże zakończyła Hanna Dyktyńska.







Napisz komentarz
Komentarze