Show rozpoczęło się kilka minut po godzinie 20.00 i od tej chwili londyński duet zabrał kilkutysięczną publiczność Ergo Areny w prawie dwugodzinną podróż poczynając od źródeł, aż do oceanu pięknych dźwięków, by zanurzyć nas wszystkich w feerii świateł i confetti. Chris Lowe i Neil Tennant zaproponowali widowisko muzyczno-świetlne na najwyższym poziomie, a to świadczy o szacunku zarówno do fanów, jak i do swojej pracy. Wizualizacje, laserowe i stroboskopowe światła, tańczące sylwetki „zwierzoczłekoupiorów”, żeby użyć tytułu książki Tadeusza Konwickiego – i to wszystko podrasowane dyskotekowym bitem kreowało odrealniony, fantasmagoryczny świat.
Muzycznie również bez zarzutu. Może komuś brakowało „Being boring” albo „Paninero”, albo jeszcze dziesiątki jakichś ulubionych kawałków londyńczyków. Ale kogo może nie zadowolić „West End Girls” i wspólny śpiew przy „Domino Dancing”, i „Rent”, i cudownie zagrana i pokazana „Suburbia”. Fani musieli być usatysfakcjonowani, skoro prawie połowę koncertu stanowiły przeboje z pierwszych czterech płyt zespołu – 11 numerów!!! Spośród zaprezentowanych utworów z tegorocznej płyty duetu „Electric” moje największe uznanie wzbudził „Thursday” – zabrzmiał nawet lepiej niż na krążku.
Wisienką na torcie nie tylko dla mnie – sądząc po owacyjnej reakcji publiczności – stał się „It’s a Sin”. Gdyby ktoś zobaczył i wysłuchał tylko tego jednego hitu, to wiedziałby, do czego przydaje się 10 ton sprzętu oświetleniowego i nagłaśniającego. Mówiąc krótko – światło i dźwięk w Ergo Arenie. A gdy jeszcze poprawili „Go West” – nie było pytań. Komu za mało, musi się pofatygować do Ameryki Północnej, dokąd teraz przenosi się duet Lowe – Tennant ze swoim „elektrycznym” show.
Tworząc taneczne dyskotekowe wersje hitów połączyli tradycję z nowoczesnością. Udało im się przywołać dobre klimaty muzyczne przełomu lat 80. i 90. To duża umiejętność coś dodać, coś unowocześnić tak, żeby nie zburzyć fundamentów. A muzyka Pet Shop Boys w wersji live daje takiego kopa, że aż chce się żyć!!!









Napisz komentarz
Komentarze