To wystarczy, żeby stworzyć arcyciekawą, miejscami frapującą opowieść o odwiecznych zmaganiach męsko – damskich.
Eksperyment przestaje być zabawą
A otoczka obyczajowa – sprzed stu lat, czy z wczoraj, nie odgrywa żadnego znaczenia. Adam Orzechowski zbudował przedstawienie lekkie, a jednocześnie umiejętnie zachował gorzkie prawdy o bohaterach, na żadnym nie pozostawiając suchej nitki. To, co oglądamy, jest śmieszne z wierzchu, ale - im dalej toczą się wydarzenia, tym bardziej okazują się - mroczne, zawiłe, pełne sprzeczności i niedopowiedzeń, - zakamarki ludzkiej psychiki.
Aby pobudzić postaci do stopniowego odsłaniania - ukrytych pod warstwą konwenansów - cech charakteru, dramaturg, a w ślad za nim, reżyser, wprowadził do nudnego dostatniego życia w salonie seans spirytystyczny. Rzecz dzieje się w prawie neutralnej scenerii stworzonej przez scenografa, Magdalenę Gajewską, która również jest autorką doskonale pasujących do koncepcji reżyserskiej, kostiumów. Są efekty mrożące krew w żyłach, adekwatne do umownej konwencji seansu.
Eksperyment seansu w salonie bardzo szybko przestaje być zabawą.
Spektakl jest popisem gry szóstki aktorów.








Napisz komentarz
Komentarze