
fot. wPolityce
wPolityce.pl: W ostatnim tygodniu opinia publiczna emocjonowała się głosowaniami ws. uchwały dotyczącej Rzezi Wołyńskiej oraz uboju rytualnego. W czasie debaty w tych sprawach widać było różnice zdań między m.in. posłami PO i PSL (choć ostatecznie partie głosowały jednakowo). Czy takie wydarzenia i różnica zdań może rodzić jakieś skutki w relacjach między koalicjantami?
Jacek Kloczkowski, politolog z Ośrodka Myśli Politycznej: Nie wydaję mi się, żeby te konkretne sprawy miały w jakikolwiek sposób przesądzić o koalicji. One jednak mogą zostać wykorzystane jako pretekst, jeśli liderzy PO lub PSL uznają, że z koalicji należy wystąpić. Wtedy opinii publicznej będą pokazywane rachunki krzywd. I zapewne takie kwestie znajdą się na takiej liście. Oczywiście będą one odpowiednio komentowane. Jednak to nie będzie rozstrzygać. Jeśli w jakimś momencie Platforma uzna, że zamiast z PSL-em lepiej rządzić np. z SLD to tak się stanie. Wtedy obecne wydarzenia, o których rozmawiamy, zostaną wykorzystane. One nie będą jednak decydować. One będą następstwem decyzji podjętych na podstawie innych przesłanek.
Sprawy ideowe mają tu znaczenie?
Obie partie są znane z wielu rzeczy, a jedną z nich jest daleko posunięty pragmatyzm i lekceważenie ideowych podstaw uprawiania polityki. One nie będą się obrażać czy kłócić o konkretne sprawy. One podejmą decyzję o charakterze strategicznym, w oparciu o kalkulacje.
Jak na stabilność pracy koalicji wpływa fakt, że zarówno pozycja szef PSL, jak i szefa PO nie są pewne?
Pozycja Piechocińskiego w PSL jest mało stabilna od początku. On wygrał małą przewagą głosów. PSL jest natomiast partią, w której jest wiele bardzo mobilnych frakcji. One mogą swoje głosy przerzucać z jednego lidera na drugiego. Piechociński nie miał dodatkowo silnej pozycji w momencie wygrania wyborów. On od samego początku musi się martwić o swój los. Takie wydarzenia, jak te ostatnie głosowania, mogą posłużyć jako pretekst dla partyjnych rozgrywek przeciwko liderowi PSL. To jednak znów będzie pretekst.
Co z szefem Platformy?
Los Tuska jest obecnie związany z losem PO. On tak bardzo zunifikował obraz partii ze swoją osobą, że w niego biją wszelkie ciosy spadające na Platformę. Jakiś czas temu słyszeliśmy, że Platformie może iść źle, ale oceny Tuska trzymają się mocno. Mówiono, że złe notowania partii nie odbijają się na premierze. Teraz widać, że to już nie działa. Widać zależność - Tuskowi wiedzie się tak samo, jak PO. Gdy Platforma weszła na równie pochyłą, to widać, że i Tusk na tym traci.
Stracił na tyle, że może mieć problem z utrzymaniem fotela przewodniczącego PO?
W krótkoterminowej perspektywie nie widzę wydarzeń, które mogą mu zaszkodzić. W Platformie bowiem nie ma pretendenta do władzy, kogoś, kto mógłby wykorzystać błędy Tuska i dokonać przewrotu pałacowego. Na razie można podkopywać pozycję Tuska, ale on nie może raczej stracić swojego przewodnictwa.
Czy w najbliższym czasie może dość do wydarzeń, które sprawią, że szanse Jarosława Gowina na wygranie wyborów w PO będą wyższe?
Nie wydaję mi się, żeby doszło do jakichś wydarzeń, które mogłyby być trampoliną do przywództwa w partii. Drobne kryzysy zapewne wzmacniają Gowina, ale on jest zbyt daleko od rdzenia partii, żeby zyskiwać na rozczarowaniu Tuskiem. Co więcej, część działaczy zapewne - szczerze lub nie - będzie obwiniała Gowina, że to przez niego Platforma słabnie. Dla nich głosowanie na Gowina będzie więc głosowaniem za osłabieniem PO. Gowin przy słabości Platformy jest bardziej słyszalny, ale nie ma pozycji, by zaatakować skutecznie szefostwo w PO.
Część kolegów partyjnych mówi, że Gowinowi na zwycięstwie wcale nie zależy.
Rzeczywiście nie jest jasne, czy z punktu widzenia Gowina wygrywanie wyborów w PO jest opłacalne. Być może lepsze dla niego byłoby czekanie, aż Platforma rozsypie się zupełnie. Być może powinien on myśleć o masie upadłościowej po PO. Przecież jeśli Gowin zostałby nawet szefem słabnącej partii, to nie miałoby dla niego sensu. Lider obejmujący słabnącą partię, zmierzającą do klęski, firmujący tę klęskę jest na starcie pogrążony. Jemu bardziej się opłaca gonić króliczka, a nie go złapać.
Rozmawiał Stanisław Żaryn





Napisz komentarz
Komentarze