- Jak zaczęła się pana przygoda z bieganiem i parkrunem?
- Poznałem człowieka - mniej więcej w moim wieku - „żyjącego od dłuższego czasu boso”. Ma swoją firmę, zajmuje się renowacją mebli i drewnianych przedmiotów. Cały czas żyje, pracuje, chodzi i biega... boso. Przekonał mnie, że też tak mogę. Nawet niespecjalnie musiał mnie namawiać. Tyle że nie wierzyłem, że dam radę w moim wieku. Byłem co prawda aktywny życiowo, ale gdy zaczynałem, to po przebiegnięciu pewnego odcinka od razu była zadyszka. Więc myślałem, że to niemożliwe. Jednak przy dłuższym treningu i umiejętnym bieganiu z zadyszką można sobie poradzić. Pół roku mi zajęło, by przebiec bez przystawania na trasie. W ogóle chodzenie, bieganie pomaga, bo umysł jest świeższy.
więcej na http://www.tczewska.pl/wiadomosci/13673,ma-68-lat-i-wszystkie-tczewskie-biegi-pokonuje-na-







Napisz komentarz
Komentarze