GDYNIA Co roku w okresie maja i czerwca młode ptaki opuszczają gniazda. Podloty, bo tak są one nazywane, posiadają już pióra, ale wciąż nie potrafią latać. Nie oznacza to jednak, że nie pozostają pod czujną opieką ptasich rodziców. Ludzie wyłapując je i pomagając „na siłę”, często nie zdają sobie sprawy, że wyrządzają młodym dużą krzywdę.
UM Gdynia
14.06.2018 08:01
(aktualizacja 12.08.2023 11:26)
Autor: fot. Ekopatrol Straży Miejskiej w Gdyni
Podloty, to ptaki, które nie osiągnęły jeszcze pełnej samodzielności, ale nie przebywają już w gnieździe. W przeciwieństwie do pokrytych wyłącznie puchem piskląt, posiadają one upierzenie niemal takie samo, jak dorosły osobnik, jednak nie potrafią jeszcze latać. Podloty można rozpoznać po tym, że zamiast latać skaczą po ziemi i nawołują swoich rodziców, którzy dokarmiają je i ostrzegają przed niebezpieczeństwem takim jak kot, lis lub inny drapieżnik.
Wiele osób widząc nieporadnego podlota uważa, że jest on zagrożony i należy mu pomóc. Łapiąc go i zabierając od rodziców nieświadomie wyrządza mu jednak wielką krzywdę. – Ludzie chwytając podloty uważają, że ratują je przed niebezpieczeństwem – mówi Leonard Wawrzyniak z Ekopatrolu Straży Miejskiej w Gdyni. I dodaje: – Często odbieramy zgłoszenia o znalezionym rannym pisklaku. Na miejscu jednak strażnicy stwierdzają, że zwierzęciu zupełnie nic nie dolega.
Zanim wezwie się pomoc, należy zatem pamiętać, że wychowywany przez ludzi ptak nie będzie miał szansy nabyć wielu umiejętności umożliwiających mu normalne funkcjonowanie w przyrodzie. Może również zostać odrzucony przez grupę.
W przypadku znalezienia zdrowego podlota siedzącego na trawniku lub jezdni, najlepszym co można zrobić, to przenieść go w bezpieczne miejsce. W ten sposób będzie on chroniony przed atakiem drapieżników.
Przypominamy, że w przypadku znalezienia rannego ptaka należy powiadomić Ekopatrol Straży Miejskiej w Gdyni dzwoniąc na numer 986. Gdynia ma podpisaną umowę z lecznicą, która specjalizuje się w udzielaniu pomocy takim zwierzętom.
