czwartek, 25 kwietnia 2024 18:11
Reklama

Chciał zarobić na wesele, a skończył na wózku inwalidzkim. Pomóż!

To był dobry okres w życiu mojego syna. Miał dziewczynę, z którą mieli wspólne plany. Chcieli się pobrać. Dlatego Sebastian zdecydował się na wyjazd do Niemiec do pracy, żeby zarobić na wesele. Wszystko zostało zaplanowane, zaklepane i przewidziane. Przynajmniej tak to wtedy wyglądało. Niestety tego zdarzenia nie dało się przewiedzieć.

Wypadek na autostradzie

Podczas codziennej podróży z kwater pracowników do pracy doszło do wypadku. Kierowca busa zasnął w trakcie jazdy – auto dachowało i znalazło się w rowie.

Do dzisiaj zadaję sobie pytanie – dlaczego to nieszczęście spotkało akurat mojego syna? Z 5 osób, które jechały tym busem, 4 wyszły z niego o własnych siłach. Niestety najwięcej dostało się Sebastianowi. On został najbardziej poszkodowany. Pozostali pasażerowie próbowali wyciągnąć Sebastiana z busa, ale został tak zakleszczony, że dopiero służby ratunkowe go wyciągnęły i zawiozły do pobliskiego szpitala. Co więcej tego dnia po pracy miał już wracać do Polski.

Udostępnij zbiórkę dla Sebastiana : https://zrzutka.pl/wh96z6

W niemieckim szpitalu

W szpitalu niemieccy lekarze stwierdzili bardzo rozległe urazy głowy – złamania czaszki z prawej strony i pęknięcie podstawy czaszki, złamanie nosa, połamane oczodoły, żuchwa, okolice zatok, co wiązało się z obrzękiem, krwawieniem i uszkodzeniem mózgu oraz uszkodzeniem opon mózgowych. Poza tym wielofragmentowemu złamaniu uległy lewę ramię oraz prawa łopatka. Doszło do obustronnego stłuczenia płuc. Generalnie lekarze w niemieckim szpitalu walczyli o jego życie. I udało im się!

Jednak stan Sebastiana i tak był bardzo zły. Przez 3 tygodnie przebywał w śpiączce.

W Polsce

Po 7 tygodniach od wypadku przewieźliśmy go do polskiego szpitala. Polski lekarz – jak zobaczył mojego syna, położył na nim krzyżyk: „Będzie rośliną” – powiedział. Jednak ani my - jego rodzina, ani sam Sebastian się nie poddaliśmy. Po kolejnych 6 tygodniach mój syn zaczął sam przełykać i oddychać, nawiązaliśmy także z nim kontakt.

Po 5 miesiącach Sebastian w Bydgoszczy przeszedł bardzo poważną operację polegającą na rekonstrukcji czaszki. Ta operacja bardzo pomogła – po niej mój syn zaczął do nas wracać.

Wypadek zdarzył się w sierpniu 2018 roku, więc sporo czasu już minęło. Jednak jesteśmy ciągle na początku drogi. Drogi do zwiększenia sprawności Sebastiana. Przysługuje mu ok. 1 godzina rehabilitacji tygodniowo z NFZ. To stanowczo za mało. Z kolei turnus rehabilitacyjny trwający 2 tygodnie w prywatnej klinice kosztuje 12 000 zł.

Obecnie mój syn jest osobą niepełnosprawną i wymaga stałej opieki. Ma niedowład i bóle kończyn lewych, bóle barku, nie może sam chodzić. Występują także częste bóle głowy. Ma także zaburzenia pamięci i upośledzenie zdolności intelektualnych. Mówi niewyraźnie. Ma stałe przykurcze – na które pomaga tylko rehabilitacja. Według lekarzy bez rehabilitacji będzie tylko gorzej.

Dlatego proszę wszystkich dobrych ludzi o pomoc. 4 lata temu już kiedyś organizowaliśmy zbiórkę, z której środki zostały przeznaczone na rehabilitację. Niestety potrzeby nie maleją, potrzebna jest regularna rehabilitacja. Bardzo proszę o pomoc dla mojego syna. Nie poddaję się i walczę o to, żeby stan Sebastiana poprawiał się. Ale sama nie dam rady. Pomożesz?

Bogumiła, mama Sebastiana


Podziel się
Oceń

pochmurnie

Temperatura: 9°CMiasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1006 hPa
Wiatr: 17 km/h

Reklama