Zduny to niewielka miejscowość położona przy drodze krajowej nr 22. Droga ta przedziela miejscowość na dwie części. Każdego dnia dziesiątki dzieci i dorosłych próbują przedostać się z jednej części do drugiej. Na przeszkodzie stoi im, o dziwo, przejście dla pieszych.
- Każdego dnia spotykamy się z tym samym problemem – mówią nam mieszkańcy Zdun. – Najgorzej mają dzieci, które codziennie muszą przejść przez to przejście, aby móc dotrzeć do szkoły.
Jak tłumaczą nam mieszkańcy, dzieci muszą czekać czasami po kilkanaście minut, by przejść na drugą stronę.
Najgorzej jest jesienią i zimą, kiedy zmrok zapada szybciej. Przejście nie jest w żaden sposób oświetlone.
- Przydałoby się postawić latarnie, aby osoby chcące przejść na drugą stronę były lepiej widoczne dla kierowców – mówi Mirosława Muszyńska.
Według mieszkańców w tym miejscu dochodzi do wielu wypadków, w tym śmiertelnych. Ludzie boją się o swoje dzieci, bo do tragedii może dojść każdego dnia.
Asp. Marcin Kunka, rzecznik starogardzkiej policji, zaprzecza jednak, jakoby w tym miejscu doszło w ostatnim czasie do śmiertelnego wypadku.
Zarządcą drogi jest Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. O problemie mieszkańców dowiedziała się od naszej redakcji. Rzecznik gdańskiego oddziału GDDKiA przyznaje, że fragment „berlinki” na wysokości Zdun należy do niebezpiecznych i trzeba go przebudować.
- Mamy przygotowaną dokumentację na przebudowanie tego fragmentu drogi krajowej nr 22, który traktowany jest jako niebezpieczny – mówi Piotr Michalski, rzecznik Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Gdańsku.







Napisz komentarz
Komentarze