- Masz w swoim dorobku wiele lat pracy w dziennikarstwie lokalnym. Jak się Twoim zdaniem zmieniło dziennikarstwo lokalne na przestrzeni lat?
- W tym roku mija 25 lat mojej pracy w prasie z tego 20. w Wydawnictwie Pomorskim. Tu wiele się nauczyłem. Nie ciągnęło mnie nigdy do pracy w gazecie codziennej, choć tworzyłem z Maciejem Wośko starogardzki oddział Dziennika Bałtyckiego i miałem w DB dwuletni epizod. W Starogardzie Gazeta Kociewska zawsze była nr 1. Kiedyś było mniej gazet i mniej do nich piszących, a bycie redaktorem to był zaszczyt. Mniej goniliśmy za sensacją, pisaliśmy więcej reportaży, gazety były bliżej ludzi i ich spraw. Dziś denerwuje mnie, że w wielości gazet taki "nikt", może uważać się za dziennikarza, ba "redaktora", pisać w niewybredny sposób coś co "kaleczy" nasz zawód. Ja nie jestem od ocen, ale czasem spojrzenie w lustro wiele daje. Ja patrzę w lustro ze spokojem.
- Często odwiedzałeś małe miejscowości. Jak podczas pierwszych wypraw mieszkańcy reagowali na dziennikarza?
- To były te sławne "Objazdy" (Gazeta miała wtedy sprzedaż na poziomie 12.500 egz.). Ludzie mnie szanowali, częstowali (jestem sernikowy łasuch) nawet obiadem (bo "pan z drogi to trzeba zjeść"). W 1996 czy 1997 r. oglądali z podziwem mojego laptopa, i nie kryli, że widzą takie "cóś" pierwszy raz w życiu.
Lubiłem rozmawiać z ludźmi starszymi. Zawsze chłonąłem ten ich zapał do życia, dumę z dzieci, rodziny. Dziś, kiedy mam lat prawie 59., to to rozumiem, ale wtedy miałem lat około 40, miłość do country, bluesa i wiatr we włosach...
- Jesteś obecnie redaktorem naczelnym Rolnika Pomorskiego wydawanego przez Wydawnictwo Pomorskie – wydawcę m. in. Gazety Kociewskiej. Rolnik Pomorski zyskuje coraz większą liczbę Czytelników. To Twój kolejny sukces...
- Rolnik Pomorski to moje dziecko, dziś ważne na prasowym rolniczym rynku w województwie. Taki prezent prezesa Czesława Czyżewskiego na moje 55. urodziny, w 2011r. W czerwcu wydałem 40. numer w nakładzie 21.000 egz. Czytelnicy pewnie widzą mnie na wielu ważnych pomorskich targach, konferencjach i tam gdzie mam medialny patronat. Ja rolnik, jestem jednoosobową redakcją rolniczego magazynu, przy którym robota choć niezapłacona, daje satysfakcji moc i... dała medal: "Zasłużony Dla rolnictwa". Nie kryję, że mam wsparcie kolegów rolników, Reni Borzyszkowskiej, i przyjaciół z Roltopu, PODR, PSL i szkoły w Bolesławowie.






Napisz komentarz
Komentarze