- Jak wspomina Pani początki swojej pracy w Gazecie Kociewskiej?
- Początki mojej pracy były wątpliwe, bo nie wiedziałam, czy dam sobie radę. Z biegiem czasu nabrało to normalnych obrotów. Po zapoznaniu się z całym gronem redaktorów, redaktorem naczelnym stwierdziłam, że jest całkiem ładnie, całkiem dobrze się pracuje. Byłam zatrudniona na stanowisku ds. pozyskiwania reklam, czego się trzymałam. Organizowaliśmy różne akcje takie jak np. Dzień Dziecka na planu zabaw. Rozdawałam wówczas cukierki i różne drobiazgi, z czego dzieciaki się bardzo cieszyły. Był też Dzień Kobiet, Dzień Chleba, który zorganizowałam sama, bo tego nie było w programie. Organizowałam również sprzedaż uliczną Gazety Kociewskiej. Dzieci były bardzo zadowolone, że dostawały słodycze ale również dlatego, że mogły sobie zarobić i sprzedawać Gazety. Pierwszym redaktorem naczelnym, z którym się zapoznałam był Tadeusz Majewski. Z dziennikarzy byli jeszcze Marek Grygiel, Jacek Legawski. Później redaktorem naczelnym był Bogdan Kruszona, Piotr Szubarczyk, Tomek Walczak także jakiś czas. Patryk Gabriel też pisał jako dziennikarz.
- Co najmilej wspomina Pani z pracy w GK?
- Najmilej wspominam ludzi, którzy chętnie przychodzili. Często zgłaszali swoje tematy, dyskutowali. Były rożne konkursy prowadzone z klientami. Teraz jest z Barbecue, wcześniej był z Galedo, jeszcze wcześniej z barem u Baski w urzędzie miasta, także trochę się tego przewinęło. Dzień Chleba miło można wspominać. Ludzie chętnie nas odwiedzali. Za gazetę otrzymywali bochenek chleba. Były chleby o różnym kształcie: słońca, krokodyla.
- Była Pani człowiekiem orkiestrą w redakcji. Prowadziła Pani akcje promocyjne Redakcji, Akcję Lato i wiele innych. Skąd czerpała Pani pomysły i chęci do działania?
- Z życia brałam pomysły. Na przykład nadchodził Dzień Kobiet, więc załatwiałam reklamę za kwiatki, które później były wręczane, jak przychodzili Czytelnicy, bo wcześniej ogłosiliśmy, że za Gazetę Kociewską otrzymają kwiatki na Dzień Kobiet. Panowie przychodzili po kwiatki dla swoich pań a czasem nawet panie również osobiście przychodziły. Od samego rana. Pachniało jak w kwiaciarni. W Dniu Chleba wszyscy przychodzili po chlebek, wiedzieli, że mamy bardzo dobre wypieki. Później był Dzień Dziecka. Były rozdawane woreczki - niespodzianki dla dzieci z łakociami. Gdy rok szkolny się zaczynał to dzieciom rozdawaliśmy plany lekcji. Z miesiąca na miesiąc zawsze coś nowego się „urodziło”. Ja za tym podążałam.
- Do teraz energii i radości można Pani pozazdrościć. Prosimy o receptę na tak optymistyczne podejście do życia?
- Trzeba być zadowolonym z tego co się robi i dużo się uśmiechać. A żeby tak wyglądać? Dużo jeździć na plażę w Łebie. Bardzo lubię Łebę i plażę, tak jak lubię Gazetę Kociewską i pracę w niej.
25 LAT GAZETY KOCIEWSKIEJ: Po prostu bardzo lubiłam tę pracę
Rozmowa z Wiesławą Stawicką, człowiekiem orkiestrą w Gazecie Kociewskiej, doradcą klienta z ponad 20 – letnim stażem.
- 24.07.2015 12:35 (aktualizacja 19.07.2023 16:31)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze