Edmund Stachowicz, Starogard Gdański
Najbardziej i najmilej wspominam prezent, który wykonał mój ojciec własnoręcznie. Kiedyś zimą dzieci jeździły na sankach, łyżwach czy nartach, nie było komputerów więc bawiliśmy się aktywnie, na dworze. Pewnej zimy mój ojciec zrobił specjalnie dla mnie narty, własnymi rękoma. Nie było to łatwe zadanie, gdyż nie każde drewno nadaje się na ich budulec. Musiało być twarde i wytrzymałe. Sam je wyszlifował, wykonał od podstaw. Bardzo miło to wspominam po dziś dzień.
Patryk Gabriel, Starogard Gdański
Dwadzieścia kilka lat temu. W czasach sprzed Spotify, mp3, a nawet Internetu (!), muzyki słuchało się z kaset. Ktoś, kto miał możliwość ich przegrywania – słowo kopiowanie wkroczyło do polszczyzny ze świata komputerów nieco później – miał wielką przewagę. I właśnie dzięki dwukasetowemu magnetofonowi firmy Hitachi – czarnemu, z dodatkowym przyciskiem wzbogacającym dźwięk, który dostaliśmy z bratem pod choinkę, staliśmy się samowystarczalni. To było kompletne zaskoczenie i wielka niespodzianka sprawiona nam przez rodziców. Jednak najbardziej wzruszające święta odbyły się kilka lat później, kiedy przez połowę adwentu modliliśmy się, żeby móc je spędzać w komplecie. Na naszą rodzinę spadła niespodziewana, straszna choroba. Nasze prośby zostały wysłuchane i dzieląc się opłatkiem, nikt nie myślał o prezentach, a mimo to były to najszczęśliwsze święta.
Tomasz Czaja, Starogard Gdański
Na przełomie lat ‘80/90, miałem wtedy około 10 lat. Dostałem od Gwiazdora radyjko, takie na baterię 9V i słuchawki. Od tego momentu zawsze, gdy zasypiałem słuchałem audycji. A to nie było proste, bo sprzęt pomimo tego, że nowy, był dość nieprecyzyjny. Minimalne ruchy pokrętłem powodowały zgubienie stacji. Ekstremum była sytuacja, kiedy odbiór był na tyle dobry, że po przełączeniu na tryb stereo również nie było szumów. To było coś!








Napisz komentarz
Komentarze