Artykuł o sukcesie sportowym jednego z zawodników lokalnej drużyny. Pod nim dyskusja internautów, jedni gratulują chłopcu wspaniałego osiągnięcia, inni z zawiścią wylewają z siebie zazdrość, złość czy zwykłą nienawiść.
Nie jesteś anonimowy
- To ma być dobry wynik? To dno. Wylecz swoje pryszcze, bo wyglądasz jak stara drożdżówka! – pisze Szybki Bil.
To typowy przykład hejtu, internetowej formy obrażenia kogoś, uderzenia słowami i poniżenia.
- Otwarto nową drogę ale mi po niej. Ty Kowalski (i tu nazwisko wybranego polityka/radnego/dyrektora) to byś się wziął do roboty leniu jeden śmierdzący... Nic nie potrafisz, jesteś nikim. Jesteś żałosny i żal mi ciebie! Nawet własna żona ma ciebie dość – pisze Jan Iksiński.
Zjawisko hejtu nie zna granic wiekowych czy statusu społecznego. Dotyka zarówno najmłodszych jak i tych starszych użytkowników internetu. Coraz bardziej widoczne jest również na lokalnych portalach. Jakiś czas temu obrażono w komentarzu pod artykułem w serwisie internetowym dyrektorkę jednej z placówek oświatowych. Internauta wypisując komentarz nie podał swego imienia i nazwiska. Policja ustaliła jednak adres, udało się go namierzyć. Sprawa zakończyła się w Sądzie. To tylko jeden z przykładów świadczących o tym, że anonimowość w internecie to pojęcie dość złudne. Mimo możliwości prawnych, obrażani na forach czy portalach internetowych, rzadko kiedy decydują się jednak występować z roszczeniami o swoje prawa.
W sąsiednim powiecie, po tragicznej śmierci wiceburmistrza Gniewu, padło stwierdzenie, że to właśnie internetowe hejty przyczyniły się do tak tragicznej decyzji mężczyzny. Przełożona wiceburmistrza uważała, że zabiła go ludzka podłość pod postacią anonimowych komentarzy w internecie.
- Mówiłam: nie czytaj tego, po co zawracasz sobie tym głowę. Nie słuchał mnie. O tym, że bardzo przejmował się tą nagonką jestem w 100 proc. przekonana – mówiła Maria Taraszkiewicz-Gurzyńska.
Dręczenie w internecie zebrało wówczas swoje tragiczne żniwo. Wydawało nam się, że ofiarami psychicznego wyżywania się w sieci mogą być osoby młode, o wątłej odporności psychicznej, które przerasta nagłe upublicznienie osobistych spraw, ale na pewno nie gruboskórni, zaprawieni w boju politycy i samorządowcy. Jak się okazuje, dręczony hejtem może być każdy, bez względu na wykonywaną profesję, status materialny czy wiek.
Obrażają zarówno młodsi jak i starsi
Osoby hejtujące to nie tylko znudzona młodzież ale i często dojrzali ludzie, którzy zajmują wysokie stanowiska czy cieszą się społecznym uznaniem. Pytanie więc, skąd to się bierze? Dlaczego czując się anonimowo, tracimy opory i wychodzi z nas nienawiść, zazdrość czy złość, którą kierujemy w stronę innych internautów w swych komentarzach? Osoby, które komentują w obraźliwy sposób treści internetowe czy wypowiedzi innych użytkowników for bądź portali, często w życiu realnym tak by się nie zachowały. Skąd więc taka zmiana, gdy zasiadają przed ekranami komputerów? Problemy w relacjach interpersonalnych, nieumiejętność spokojnego prezentowania własnego zdania bez obrażania innych, określone wzorce, niska samoocena - oto kilka z przyczyn uzasadniających zachowania hejtera, które zauważają psychologowie z Ośrodka Psychoterapii i Wsparcia Psychologicznego Niepublicznej Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej „PRO VOBIS” w Starogardzie Gdańskim.
- Anonimowość w sieci to – jak mówią specjaliści – jedynie „psychologiczne” wrażenie. W sieci nie jesteśmy anonimowi. Dlatego też mówimy o psychologicznym wrażeniu. Jednak owo „wrażenie” często sprawia, że czujemy się bezkarni, nieosiągalni, niejako „z oddalenia”. To z kolei powoduje, że jesteśmy znacznie odważniejsi w prezentowaniu określonego stanowiska – łatwiej jest krzywdzić, obrażać… hejtować – mówią psychologowie.
Więcej na ten temat znajdzie w aktualnym wydaniu Gazety Kociewskiej!







Napisz komentarz
Komentarze