Jadący ulicą Traugutta Sebastian dostrzegł dziwnie zachowującego się kierowcę osobowego Forda Mondeo. Po krótkim namyśle 33-letni mężczyzna ruszył za kierowcą srebrnego auta, gdy ten o mało nie rozjechał dziecka poruszającego się po przejściu dla pieszych.
„Prawie uderzył w taksówkę”
Informując o sprawie policję nasz Czytelnik podjął próbę zatrzymania podejrzanie zachwycającego się kierowcy.
- Widziałem jak prawie potrącił dziecko na pasach – relacjonuje Sebastian Kucharczyk, świadek zajścia. - Gdy to zobaczyłem ruszyłem za nim i próbowałem go zatrzymać. Chciałem go wyprzedzić i zajechać mu drogę, ale jechał zygzakiem i nie było miejsca na taki manewr. Pierwszą próbę zatrzymania podjąłem koło dworca PKP. Wyskoczyłem z samochodu, podbiegłem do jego auta – chciałem wyciągnąć mu kluczyki. Udało mi się jedynie zaciągnąć ręczny, kiedy dwaj pozostali mężczyźni wypchnęli mnie z samochodu. Prawie uderzając w taksówkę, ruszył z piskiem opon przed siebie – dodaje 33-letni mężczyzna.
Zastawił drogę i wyciągnął kluczyki
Świadomy potencjalnych skutków szaleńczej jazdy około 40-letniego kierowcy Forda Mondeo, strażak podjął kolejną próbę zatrzymania, na bieżąco informując policję o położeniu podejrzanego kierowcy.
- Udało mi się go zatrzymać dopiero na ulicy Piłsudskiego. Zastawiłem mu drogę swoim samochodem i wyciągnąłem kluczyki. Po około 10 minutach przejechała policja. Kierujący sprawiał wrażenie osoby po narkotykach albo innej substancji psychotropowej. Poza tym - gdyby „był czysty", to nie uciekałby. Policjant zapytał go czy coś brał - odpowiedział, że tabletki. Policjant odparł, że po nich również nie powinno się jeździć – mówi Sebastian.
Więcej na ten temat zajdziesz w bieżącym wydaniu Gazety Kociewskiej!








Napisz komentarz
Komentarze