sobota, 13 grudnia 2025 22:58
Reklama

Diamentowi jubilaci: najlepsza recepta – dopasowanie charakterów

PÓŁWIEŚ. 5 stycznia Maria i Zbigniew Taczyńscy z Półwsi (gmina Gniew) obchodzili 60-lecie zawarcia związku małżeńskiego. Poznali się na prywatce w Kolonii Ostrowickiej wiosną 1946 roku. - Od razu wpadła mi w oko – wspomina pan Zbigniew.
Diamentowi jubilaci: najlepsza recepta – dopasowanie charakterów
Mąż potrafił ustępować...
Po dwóch latach wzięli ślub. Na pytanie, jaką żoną jest pani Maria, pan Zbigniew z humorem odpowiada:
- Na razie jest w porządku...
Trzeba przyznać, że nawet po 60. latach pan Zbigniew do małżeństwa podchodzi z powagą i niekłamanym dystansem.
- Między innymi dzięki temu, że mój mąż często był posłuszny, udało się nam wspólnie przeżyć tak wiele lat – dodaje z uśmiechem pani Maria. – Jestem osobą bardzo impulsywną i niecierpliwą. On zaś nie jest nerwowy, potrafił mi ustępować.
Jak mówią, ich wspólne życie było ciągłym „uwijaniem” się wokół domu.
 - Trzeba było zadbać o rodzinę. A my zawsze lubiliśmy pracować, nikt z nas nie był leniwy – przyznają zgodnie.
 - Przez 7 lat pracowałem w Szczecinie, Władysławowie, Gdyni i Gdańsku. W końcu żona zażyczyła sobie, żebym poszukał pracy na miejscu. Mimo, że mniej zarobiłem chciała, abym codziennie był w domu.
- Ciężko było mi samej, dlatego musiał zrezygnować z tej pracy. Dłuższe rozstania nie służą małżeństwu. Sama zajmowałam się dziećmi, gospodarką. Zresztą, życie „na dwie kuchnie” nie było opłacalne. Mimo, że dobrze zarabiał, to raz przyniósł, a cztery razy wziął – stwierdza pani Maria. – Dzieciom zawsze powtarzałam, uczcie się i idźcie do miasta. Życie na wsi nie jest proste.

Najważniejsza – przysięga małżeńska
Co ciekawe i piękne, trudno im przypomnieć sobie małżeńskie problemy.
- Zawsze się wspieraliśmy – podkreślają. – Problemy trwały najdłużej 24 godziny.
- Jestem wybuchowa, jednak złość szybko mi przechodzi – mówi pani Maria. - Nie jestem zawzięta. Nie potrafię się długo na męża gniewać. Zaraz się godzimy i jest w porządku.
Państwo Taczyńscy mają pięcioro dzieci: Danielę, Gabrielę, Irenę, Zbigniewa i Lidię. Kilka lat temu jeden z synów, najmłodszy – Marian, zginął w tragicznym wypadku.
Według nich, receptą na dobre małżeństwo jest dopasowanie charakterów.
- Jeżeli jedno ciągnie w prawo, a drugie w lewo, to powinni się rozstać. Jednak współcześni młodzi ludzie, chyba sobie sprawy nie zdają z tego, co przyrzekają. Z byle powodu biorą rozwód. Dla nas słowa małżeńskiej przysięgi były niezwykle ważne. Przysięgaliśmy „nie opuszczę Cię aż do śmierci”, dlatego nie było nawet myśli o rozstaniu, ale o pracy, dobrym wychowaniu dzieci.

Wnuki i prawnuki
Maria i Zbigniew Taczyńscy mają po 81 lat. Doczekali się piętnaściorga wnuków i czternaściorga prawnuków. Są bardzo pogodni, w ich przytulnym domu, czuje się rodzinne ciepło. Aż miło się rozmawia…

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu portalpomorza.pl z siedzibą w Tczewie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama
słaba mżawka

Temperatura: 8°C Miasto: Gdańsk

Ciśnienie: 1019 hPa
Wiatr: 26 km/h

Reklama
Reklama
Ostatnie komentarze
Reklama