Do naszej redakcji zgłosił się pan Piotr, który twierdzi, że przytrafiła się mu przykra sytuacja w autobusie. Czytelnik jest inwalidą pierwszej grupy, choruje na nowotwór oraz ma problemy z sercem, w związku z czym przysługuje mu bezpłatny przejazd autobusem miejskim.
– Kiedy wsiadłem do autobusu kierowca zawołał mnie do siebie i spytał czy mam bilet – relacjonuje pan Piotr. – Podszedłem do niego i okazałem moją legitymację. Niestety usłyszałem, że jestem darmozjadem, chudym chłystkiem i po prostu gówniarzem. Mimo że mam ponad 30 lat, to źle wyglądam przez chorobę. Ale czy to powód, by usłyszeć takie epitety? Starsze panie, które również jechały tym autobusem, wzięły mnie przez to za jakiegoś bandytę, a ja po prostu wracałem od lekarza i chcąc ułatwić sobie życie, podjechałem autobusem. Niestety spotkało mnie coś takiego, że cały trzęsę się z nerwów.
Skontaktowaliśmy się z przewoźnikiem w celu wyjaśnienia tej bulwersującej sprawy. Otrzymaliśmy informację, że kierowca złożył pisemne wyjaśnienie u swojego pracodawcy i został poinstruowany jak prawidłowo powinna wyglądać kontrola biletów.
– Czynności wyjaśniające przeprowadzone ze skarżonym kierowcą nie potwierdziły zarzutów zawartych w skardze – mówi Marek Pieczewski, kierownik tczewskiego oddziału spółki Meteor. – Informuję ponadto, iż opisy zajścia skarżącego, jak również kierowcy różnią się od siebie w wielu szczegółach. Tę trudną sytuację finalizuje rozmowa telefoniczna ze skarżącym, w której poinformował mnie o osobistym spotkaniu z kierowcą, gdzie omówiono sporne kwestie i które zakończyło się pojednaniem.
Więcej na ten temat w Gazecie Tczewskiej z 1 października.






Napisz komentarz
Komentarze