- Jeździmy autobusem linii Opalenie – Tczew, który jest na przystanku w Gniewie o godz. 6.42 – piszą pasażerowie. - Codziennie na przystanku czeka ok. 30-40 osób. Ze wsi Opalenie przyjeżdża pełen po brzegi. Wsiadamy w Gniewie i już tu autobus jest jak mówi kierowca - przeładowany. W praktyce bywa to tak, że ludzie leżą na szybie kierowcy, który ma ograniczoną widoczność. Mijamy kolejne miejscowości wciąż zabierając ludzi. Autobus ledwo jedzie – jest przeładowany do granic możliwości, nie ma dosłownie powietrza, żeby oddychać.
Chodzi o firmę PHU “Latocha”,która od lat obsługuje gminy powiatu tczewskiego. Czytelnicy piszą, że zawiadamiali policję, ale według nich bez oczekiwanego skutku.
- Niemożliwe by na tej trasie dochodziło do sytuacji opisywanych przez mieszkańców. Często bywa tak, że pasażerowie zgłaszają przeładowanie, gdy brakuje miejsc siedzących. Należy pamiętać, że w autobusach są także miejsca stojące – odpowiada Tomasz Latocha. - Zdarza się również, że pasażerowie blokują wejście innym, bo nie chce im się przesunąć. W takich sytuacjach kierowca powinien poprosić o zwolnienie miejsca osobom, które wchodzą do pojazdu.
Mieszkańcy gm. Gniew maja na ten temat odmienne zdanie. (...)
Więcej na ten temat przeczytasz w czwartkowym wydaniu Gazety Tczewskiej!








Napisz komentarz
Komentarze