Jak nas poinformował czytelnik, dziura pojawiła się późnym popołudniem 10 stycznia.
– Akurat szedłem tą ulicą, gdy zobaczyłem stojący samochód na światłach awaryjnych – mówi pan Piotr. – Pomyślałem, że komuś zepsuł się pojazd. Ale okazało się, że kierowca ogląda to, co ukazało mu się przed maską. Duża i głęboka wyrwa. Po chwili zeszło się kilka osób. Jedna z nich powiedziała, że jeszcze dosłownie minuty wcześniej tędy przejeżdżała i wszystko było w porządku. Potem miejsce oznakowano, a 12 stycznia dziurę uzupełniono kostką. Szczęściem nikomu nic się nie stało.








Napisz komentarz
Komentarze