Członkowie TIR-u pytają dlaczego ścieżka przy ul. Nowowiejskiej w Tczewie nie może wyglądać tak jak ta w Starogardzie Gd. przy ul… także Nowowiejskiej.
– Niestety w przypadku tczewskiej ścieżki nie jest tak różowo jak rowerzyści tego by chcieli – mówi Grzegorz Pawlikowski, prezes Tczewskiej Inicjatywy Rowerowej. – Uważamy, że droga rowerowa jest usytuowana zbyt blisko krawężnika. Rowerzysta, jadący w kierunku pętli na Czyżykowie, będzie się ocierał o jadące z naprzeciwka auta, jeśli będzie wymijał szerszy rower. Zgodnie z przepisami odległość ścieżki od drogi powinna wynosić minimum 0,2 m, a tu liczy ona całe 0 m. Po drugiej stronie ścieżki jest jeszcze kilkadziesiąt cm wolnej przestrzeni. Dlaczego jej nie wykorzystano, by zapewnić wymaganą przepisami skrajnię?
Według członków TIR-u problemem jest też brak ciągłości drogi rowerowej na wyjazdach z posesji. Rowerzyści pytają dlaczego na odcinku 400 metrów dziewięć wyjazdów jest wykonanych z kostki brukowej, a nie z masy bitumicznej. Kolejną kwestią jest oznakowanie P-11, którego w wielu miejscach na tej ścieżce brakuje. Ponadto w żadnym miejscu na drodze rowerowej nie ma przejścia dla pieszych, czyli „zebry”.
Skontaktowaliśmy się z Miejskim Zarządem Dróg w Tczewie, który poinformował nas, że uwagi TIR-u przekazał wykonawcy drogi, czyli firmie Strabag. Ta ma wkrótce ustosunkować się do zarzutów o niezgodnym z przepisami stanie ścieżki rowerowej.
Więcej na ten temat w Gazecie Tczewskiej z 28 stycznia.








Napisz komentarz
Komentarze