Osiedle Suchostrzygi. Już na pierwszy rzut oka widać, że spory jak na tę część miasta plac z zielenią położony przed Szkołą Podstawową nr 12, to wybieg dla psów i skrót dla pieszych. Kilka szarych, wydeptanych ścieżek niezgrabnie i bez większej logiki przecina się nawzajem. Nie ma chodnika, płotków wytyczających drogę. Tylko mozaika z trawy i czarnej ziemi.
- Planiści swoje, a my swoje – mówi nasz Czytelnik, który postanowił podzielić się swoimi przemyśleniami na temat (nie)porządku na osiedlach. Jak ocenia – jest źle. Nowy „kolejowy” deptak to wzór do naśladowania – pisze. Co z tego, skoro obok mamy typowy przykład… „polskiego niechlujstwa”.
- Polacy chodzą tak jak im wygodnie. Nieważne, że ktoś pobudował chodniki, wydał na nie publiczne pieniądze. Trzeba by stawiać ogrodzenia z drutem kolczastym, żeby jeden z drugim zrozumiał, że tu jest trawnik, a nie ścieżka. Na zachodzie takie osiedlowe place mają ławeczki, służą całym rodzinom, które wychodzą na świeże powietrze. U nas są psie kupy i wydeptane ścieżki.
Odrobinę ładu mogłyby wprowadzić nowe chodniki. Skoro ludzie i tak maszerują, tam gdzie bliżej, dlaczego nie budować im tras w wydeptanych miejscach? (...)
Więcej na ten temat znajdziesz w papierowym wydaniu Gazety Tczewskiej!








Napisz komentarz
Komentarze