Przypomnijmy, że 8 marca 2014 r. Mateusz J. bawił się na urodzinach u swojej koleżanki, po czym zaginął. Akcja poszukiwawcza zaczęła się 9 marca. Poszukiwania były prowadzone m.in. przy użyciu psów oraz policyjnego śmigłowca z kamerą termowizyjną. Niestety kilka tygodni później jeden z rolników odnalazł zwłoki chłopca na polu w Lignowach Szlacheckich.
Po odnalezieniu zwłok spekulowano, że ciało 16-latka zostało podrzucone. W związku z tymi podejrzeniami rodzina Mateusza poprosiła o zbadanie czy ciało mogło być przemieszczane przez osoby trzecie. Wyniki sekcji zwłok nie pozostawiły wątpliwości: przyczyną śmierci Mateusza była hipotermia, czyli wychłodzenie organizmu. Chłopak miał we krwi 1,5 promila alkoholu, więc w opinii biegłych stan nietrzeźwości, niska temperatura (tej nocy zanotowano od -6 do -8 st. Celsjusza) oraz brak przy tym kurtki, spowodowały tę tragedię. Tym samym wykluczono udział osób trzecich.
Tymczasem rodzina Mateusza wniosła zażalenie na postanowienie tczewskiej prokuratury. Według bliskich chłopca śledztwo nie zostało przeprowadzone prawidłowo - miało zabraknąć np. przesłuchania osób, które jako ostatnie widziały Mateusza czy też sprawdzenia ich samochodu.
Prokurator Rejonowy w Tczewie wyjaśnia, że postępowanie trwało bardzo długo, ponieważ śledczy chcieli jak najpełniej wyjaśnić okoliczności śmierci chłopca. – Zażalenie w sprawie umorzenia postępowania zbada niezawisły sąd – mówi Ewa Ziębka, szef tczewskiej prokuratury. – Jeżeli sąd uzna, że postępowanie rzeczywiście jest dotknięte brakami i powinniśmy coś jeszcze zrobić, to oczywiście te czynności wykonamy. W naszej ocenie wykonaliśmy wszystko to, co można było wykonać, by ustalić okoliczności śmierci Mateusza J.








Napisz komentarz
Komentarze