Wysłuchaliśmy utworów z najnowszej płyty Pawła Szymańskiego "Uroda Zdarzeń". Wystąpili: Paweł Szymański (gitara akustyczna, harmonijka) i Jędrzej Kubiak (gitary: „durszlak” i dobro).
Czarny humor
W piątek (22 października) w "Ogródku" królowała świetna muzyka podparta autorskimi tekstami.
Paweł Szymański śpiewał głównie utwory swojego autorstwa. Jego teksty są okraszone często czarnym humorem w stylu Jacques Tati. Tak jak Tati ocenił że „ludzie są aktorami na scenie świata, ale warto jednak być także widzem”, tak i Paweł zachęca do zmiany ról, bo nasz „optymizm jest zawsze wynikiem niedostatecznych informacji”.
Dwaj królowie
Paweł często nazywa siebie „królem wątpliwości”, a Jędrzej uważa się za „króla krótkowzroczności”.
Kubiak po raz trzeci wystąpił w Ogródku. Tym razem zagrał na „durszlaku”, banjo i gitarze dobro.
- To miał być głośmy instrument - mówił o gitarze z metalowym, okrągłym przodem na pudle (rezonansowym) z otworkami (stąd nazwa durszlak). - Miał być słyszalny nawet bez nagłaśniania.
Instrument powstał w 1927 a już w 1935 roku karierę zakończył po tym jak powstała gitara elektryczna. Teraz „durszlaki” są już nawet rzadkością w komisach.
To co „wyczyniał na banjo, dobro i metalowym antyku zwanym durszlakiem to było mistrzostwo.
Człowiek orkiestra
Paweł Szymański od 20 lat gra bluesowe standardy z przyjaciółmi lub solowo. Występuje jako one man band. Grał w znanej już starogardzkim fanom toruńskiej Tortilli. Jego talent doceniło jury kilku festiwali, w tym piosenki poetyckiej (dwukrotnie był Złotej Piątce OPPA).
Pawłowe śpiewanie podoba się na koncertach. Starogardzki trwał trzy godziny i mógłby trwać jeszcze dłużej, bo taka muzyka to miód na serca jazzfanów.
Podły przyjaciel
- Jest tu dziś dobra melodia – ocenił publiczność po dwóch pierwszych utworach. - Piosenki będą wesołe i smutne, proste i o życiu.
Tym „kupił” słuchaczy. Zaraz potem, ze wzruszeniem wspomniał swojego ostatniego przyjaciela. Ich przyjaźń trwała długo, ale po latach burzliwego związku się rozpadła. Zawiedziony wyrzucił przyjaciela z domu. Rzecz zakończyła się tragicznie, bo tamten wypadł przez okno. Paweł nie mógł już na towarzysza patrzeć ani go słuchać.
Tym przyjacielem był... telewizor.
Jeździ PKS-em
Na kanwie radiowych wspomnień, Paweł napisał piosenkę o traumie, czyli „katowaniu pasażerów muzyką wczesnym rankiem”.
- „Tam” są jakieś „Kasie”, które śpiewają, że miały narzeczonego, a on był zły i je puścił kantem. Te wokalistki w żargonie muzykantów są określane jako „śpiewające macicą”...
Tati pisał, że „z miłością jest jak z elektrycznością – najpierw wysokie napięcie, potem prąd słaby, a w końca prąd zmienny. Dodawał przy tym, że „nic na świecie nie jest tak sprawiedliwie rozdzielone jak rozum: każdy wierzy, że otrzymał go wystarczającą ilość”.
Dobrze, że w morzu muzycznej miernoty pływają perełki. I możemy ich słuchać w „Ogródku”.
Durszlakowe dźwięki i uroda zdarzeń
STAROGARD GD. Stowarzyszenie Miłośników Muzyki Jazzowej "Jazz Fan Club" zorganizowało kolejny koncert: „Blues w dobrym wykonaniu".
- 12.11.2010 00:00 (aktualizacja 01.04.2023 03:48)

Reklama






Napisz komentarz
Komentarze