Delegatami na zjazd z woj. pomorskiego są: Henryka Dobosz - Kinaszewska (publicystka niezależna), Jacek Naliwajek (Radio Gdańsk), Maria Mrozińska (publicystka niezależna), Tadeusz Woźniak (Dziennik Bałtycki) i Janusz Wikowski (Wydawnictwo Pomorskie, wykładowca dziennikarstwa w GWSH). W zjeździe uczestniczą także dziennikarze z Pomorza zasiadający dotychczas we władzach SDP: Dominik Sowa (Radio Gdańsk), Maria Giedz (publicystka niezależna), Marek Ponikowski (Telewizja Gdańska).
- Zjazd zaczyna się w obliczu podziałów - napisał Marek Palczewski. - Jak zasypać rów między NAMI? Mam prostą odpowiedź – weźmy do rąk łopaty w postaci dobrych słów i rzućmy nimi w siebie. Albo, jeśli to nam nie pasuje, to znajdźmy sobie PRZECIWNIKA, bo nic tak dobrze nie łączy jak WSPÓLNY WRÓG.
Palczewski: Wszyscy mamy świadomość, że jeszcze nigdy nie byliśmy tak podzieleni jak dziś. Mówią o tym w www. wywiadach dla portalu Krystyna Mokrosińska, Grzegorz Cydejko, Krzysztof Czabański, piszą Krzysztof Kłopotowski, Stefan Truszczyński i Wanda Konarzewska. Co robić: zasypywać, podsycać, czy ignorować te podziały?
Przewodniczącym zjazdu jest Marcin Wolski. W Prezydium Zjazdu zasiadaTadeusz Woźniak z Gdańska, a w zjazdowej komisji wniosków jest Henryka Dobosz - Kinaszewska z Gdańska.
W pierwszym dnu obrad delegaci przyjęli sprawozdania i uchwalili absolutorium dla ustępujących władz.
Na stanowisko prezesa kandydowali: Krzysztof Kłopotowski, Stefan Truszczyński, Grzegorz Cydejko i Krzysztof Czabański.
W pierwszej turze najmniej głosów uzyskał Kłopotowski, następnie wycofał się Truszczyński. Decydujące starcie odbyło się między Cydejko a Czabańskim. Jednakże nie udało się wybrać nowych władz. Regulamin wyboru prezesa SDP został niefortunnie sformułowany - w efekcie wystąpił pat. Część delegatów w decydującej turze wyborów, gdy zostało dwóch kandydatów: Czabański i Cydejko wstrzymała się od głosowania i żaden z kandydatów nie uzyskał wymaganej większości. Mimo iż Krzysztof Czabański uzyskał najwięcej głosów (66 na 148 oddanych ważnych głosów), nie został przewodniczącym. Drugi z kandydatów Cydejko uzyskał 65 głosów. 17 delegatów przyblokowało wybór prezesa w I części zjazdu.
Delegaci postanowili zatem zmienić regulamin wyborów, aby uniknąć w kolejnym głosowaniu pata i przerwano obrady. Przerwa ma potrać kilka tygodni.
Po przerwie - w II części zjazdu - wznowiona zostanie procedura wyboru prezesa SDP, Zarządu oraz statutowych organów stowarzyszenia.
- Co uznaje Pani za swoje największe osiągnięcie w kierowaniu SDP?
Krystyna Mokrosińska: Powodów do satysfakcji było kilka. Wyrok Sądu Najwyższego o odzyskaniu przez nas majątku, potem wyrok Trybunału Konstytucyjnego w podobnej sprawie. Wydawało mi się, że podniesienie sprawy weryfikatorów dziennikarzy w stanie wojennym było dobrym posunięciem, ale ponieśliśmy klęskę. Przy okazji okazało się, że pion śledczy IPN nadaje się do kasacji. Bo skoro zakaz wykonywania zawodu orzeczony wobec 800 osób IPN uznał jako „niewielkie złamanie prawa pracy” i – na dodatek – sprawa uległa przedawnieniu, to już nie klęska, a kabaret. Trudno mówić o sukcesach. Raczej o tym, że coś się udawało. Udało się nam uzyskać zgodę na zakup Domu Dziennikarza w Kazimierzu. Obronić kilku kolegów, kilkudziesięciu pomóc…
A co uznaje Pani za największą porażkę?
W sferze standardów etycznych wszystko toczyło się normalnie do katastrofy smoleńskiej. Podziały, które pulsowały pod powierzchnią, eksplodowały. Teraz już straciłam nadzieję na pojednanie środowisk dziennikarskich.
* * *
Krystyna Mokrosińska
Absolwentka wydziału Filologii polskiej UW , wydziału Dziennikarstwa UW i podyplomowego studium realizacji telewizyjnej PWSFT i TV w Łodzi. Otrzymała nominację do „Oskara samorządowego” za stworzenie cykli filmowych „Małe Ojczyzny” i “Moje miejsce”.
Ważniejsze filmy dokumentalne po 1990 r.: „W duchu i prawdzie” - wyróżnienie na festiwalu w Niepokalanowie (podziękowanie od Jana Pawła II); „Solidarność - jak zerwaliśmy żelazną kurtynę”,„Dialog z księdzem Tischnerem”, „Podsłuchane życie”- film nagrodzony „Melchiorem 2009”.
Po 13 grudnia 1981 r. miała zakaz wykonywania zawodu. Po 1989 pełniła m.in. obowiązki dyrektora TVP2, a w latach 1991-2000 była szefową Działu Form Dokumentalnych „Dwójki”.
* * *
- W Polsce jest kilkanaście tysięcy dziennikarzy. Do SDP, najliczniejszej organizacji, należy zaledwie 2,7 tys. członków. Jak ma się stać atrakcyjne dla pozostałych?
Krzysztof Czabański: Wśród dziennikarzy niezrzeszonych jest wielu znanych publicystów o sporym dorobku. Jest także wielu ludzi młodych, ambitnych i wykształconych. SDP powinno do nich wyjść, zapraszać i przekonywać, że interes połączenia wysiłków jest korzystny dla obu stron. Jak przyjdziecie, dzięki wam SDP będzie silniejsze, może wówczas sprawniej, szybciej załatwimy sprawy ważne dla całego środowiska, czyli także dla was. Ale najpierw trzeba pokazać, że SDP jest dynamiczne i próbuje coś załatwić. I nie zamykać się tylko we własnym gronie.
- Wie Pan, co myślą sami dziennikarze o dziennikarzach? W ankiecie SDP napisali o kolegach, że są nieprofesjonalni, niezbyt uczciwi i nie czują się bezpiecznie w zawodzie. Są słabo lub źle wykształceni. Uprawiają zawód z przypadku. Są źle wynagradzani. Nie zachowują obiektywizmu. Pan też tak uważa?
- Nie można wyciągać tak prostych wniosków. Jak w każdym środowisku zawodowym również wśród dziennikarzy są lepiej przykładający się do zawodu i gorzej. Jedni bardziej kierują się interesem własnym, inni dobrem ogólnym. Tak samo jest z przestrzeganiem zasad dobrego rzemiosła. Jak w każdym zawodzie, i w naszym są ludzie przypadkowi. Nie wspominam już o osobach złej woli, bo to już jest patologia.
Krzysztof Czabański. 62 lata, publicysta. Pracę dziennikarską zaczął jako reporter w „Sztandarze Młodych” w 1967r. Równolegle studiował na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie w 1971r. uzyskał tytuł magistra politologii. W latach 1967-80 członek PZPR; wystąpił z PZPR po powstaniu „Solidarności” w 1980r. Od tamtej pory bezpartyjny. W latach 1971-76 pracował jako reporter w tygodniku „Zarzewiu”, „Dookoła świata” i „Literaturze”. W 1976r. został przez wydział kultury i wydział prasy KC PZPR usunięty z pracy w „Literaturze” z zakazem pracy w redakcjach RSW. W latach 1980- 81 publicysta „Kultury” i „Tygodnika Solidarność”. W stanie wojennym pozbawiony prawa wykonywania zawodu; pracował wówczas w prasie podziemnej, m.in. w „Tygodniku Wojennym”, „PWA”, „Vacacie” i „Nowej”. Po 1989r. m.in. zastępca redaktora naczelnego ”Tygodnika Solidarność”, prezes PAP, redaktor naczelny „Expressu Wieczornego”, prezes PAI, przewodniczący Komisji Likwidacyjnej RSW, prezes Polskiego Radia S.A., członek rady nadzorczej TVP. Publikował m.in. w „Życiu Warszawy”, „Życiu”, „Gazecie Wyborczej”, „Rzeczpospolitej”, współtworzył audycje radiowe i telewizyjne. Autor wielu książek, m.in. „ABC”(dwa wydania, pierwsze - podziemne), „Pierwsze podejście”, „Ruska baba”, „Rodziny specjalnej troski”, „O tym, co pod ziemią”, „Poker”. Obecnie jest wiceprzewodniczącym Rady Programowej Polskiego Radia S.A., współpracuje z „Rzeczpospolitą” i „Uważam Rze” oraz z portalem wpolityce.pl. Członek SDP od chwili powstania organizacji (numer legitymacji członkowskiej 17), był pierwszym rzecznikiem dyscyplinarnym SDP.
* * *
Grzegorz Cydejko - (rocznik 1963) prezes Oddziału Warszawskiego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, dziennikarz polskiej edycji magazynu „Forbes”. Jest założycielem i przewodniczącym Klubu Dziennikarzy Biznesowych SDP. W przeszłości pracował m.in. w dziennikach „Życie Warszawy”i „Życie”. Był redaktorem naczelnym „Businessman Magazine” oraz zastępcą redaktora naczelnego „Gazety Bankowej”.
Sądzi Pan, że Stowarzyszenie jest wystarczająco aktywne, żeby realizować cele w perspektywie 20 czy 30 lat?
Grzegorz Cydejko: Oczywiście. Stowarzyszenie jest na to gotowe. Mamy wśród swoich członków wielu wartościowych ludzi i przystępują do Stowarzyszenia nowi. Mam wrażenie, że powoli budzi się w ludziach chęć do współpracy i ufność, że warto się stowarzyszać. Zresztą, powstają nowe stowarzyszenia działające np. na rzecz uwolnienia mediów publicznych od polityki albo na rzecz lepszych standardów w publicystyce międzynarodowej. Wychodzimy może z tego społecznego marazmu i budujemy kapitał zaufania właściwy krajom o wyższym poziomie życia i lepiej funkcjonującej demokracji.
Z Pana słów bije optymizm. Sądzi Pan, że może być tylko lepiej?
Jakie są Pana zdaniem priorytety Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich?
Wszystkie ważne cele SDP będzie łatwiej osiągnąć, kiedy jako priorytet przyjmiemy przekonanie społeczeństwa, że dziennikarstwo jest ważne. Wielu ludzi ma dziś mętlik w głowach: myli im się dziennikarstwo z celebrytyzmem, służbą partyjną, propagandą, życiem słodkim lub wręcz zaprzedanym. Nie przekonamy polityków do niezbędnych zmian w prawie, do odczepienia się od mediów publicznych, nie obronimy wolności wypowiedzi, nie poprawimy warunków finansowych wykonywania naszego zawodu, nie wzmocnimy demokracji w Polsce, jeśli nie będziemy promować najważniejszych społecznych ról i najlepszych osiągnięć dziennikarstwa. Ono jest naprawdę ważne. Ważny dla ludzi jest też stan mediów. Nie mniej ważny niż stan służby zdrowia, edukacji czy nauki. Bez wysokiego, jakościowego dziennikarstwa oraz silnych publicznych i prywatnych mediów wymiana opinii i informacji jest ułomna a demokracja - koślawa. O ile do zawodu dziennikarskiego ludzie przychodzą z poczuciem misji, czerpią frajdę z dzielenia się informacją i opinią, o tyle złe oprzyrządowanie prawne dziennikarstwa i słabość mediów powodują, że satysfakcja z uprawiania twórczości dziennikarskiej jest ograniczona. Jako największe i najważniejsze stowarzyszenie dziennikarskie musimy o tych prostych prawdach rozmawiać z ludźmi naszej profesji i z tymi, dla których pracujemy. (Rozmawiał Paweł Luty) (Źródło: www.sdp.pl)




























Napisz komentarz
Komentarze